Od Redakcji: Publikujemy drugą część wywiadu udzielonego przez redaktora naczelnego Xportal.pl, Bartosza Bekiera, Maciejowi Pieczyńskiemu dla „Głosu Szczecińskiego”. Wywiad ukazał się w „Głosie Szczecińskim” 25 lipca.
Przedstawiane w większości mediów dowody przemawiają za tym, że winni są separatyści. SBU nagrało rozmowę dowódców wojsk DNR na temat zestrzelenia samolotu pasażerskiego, którym to wyczynem chwalił się Igor Striełkow tuż po katastrofie na portalu VKontakte, podczas gdy tego samego dnia nie został strącony żaden inny samolot, Striełkowowi musiało więc chodzić o Boeinga. Jeśliby wierzyć tym doniesieniom, wina separatystów jest w zasadzie oczywista. Pan dopuszcza winę Ukraińców. Proszę zatem podać argumenty przeciw wyżej wymienionym dowodom.
Istotnym aspektem wojny IV generacji, z jaką mamy do czynienia na Ukrainie, jest walka informacyjna. Żadna ze stron nie przedstawiła jeszcze przekonujących dowodów, choć w Internecie wirusowo rozprzestrzeniane są różne teorie, które następnie przenikają do mediów. Wiadomo już na przykład, że krążący po sieci zrzut ekranu z rzekomego oświadczenia Striełkowa na portalu VKontakte, to fałszywka wykonana na podszywającym się profilu. Z kolei nagrania rozmów dowódców wojskowych DNR, które z pompą przedstawiła SBU, są uznawane przez analityków wojskowości za mało wiarygodne – gdyby ukraińskie służby tak dokładnie rozpracowały łączność separatystów, to wojska Kijowa uniknęłyby wielkich zasadzek, jak ta pod Zielonopolem, gdzie rozbito duże zgrupowanie pancerne i zmechanizowane, czy okrążenia i zamknięcia w „kotle” paru brygad wzdłuż południowej granicy z Rosją. Problemem nie byłoby wtedy również zlokalizowanie i zlikwidowanie najważniejszych dowódców wojskowych DNR. Do wszystkich informacji, które pojawiają się dzisiaj przy okazji konfliktów zbrojnych, należy podchodzić z dużym sceptycyzmem.
Jeśli rzeczywiście to Ukraińcy zestrzelili Boeinga, by zrzucić odpowiedzialność na Rosjan/separatystów, to dlaczego tego faktu jeszcze Rosja nie udowodniła? Wiele można zarzucać rosyjskim służbom wywiadowczym, ale nie brak skuteczności…
Rosjanie również pragną udowodnić swoją wersję. Na dzisiejszej konferencji prasowej rosyjski minister obrony zaprezentował zapisy radarów, z których wynika, że w momencie katastrofy za Boeingiem 777 podążał ukraiński myśliwiec Su-25. To oczywiście nie jest przesądzający dowód, ale Kijów powinien odpowiedzieć, co wojskowa maszyna robiła w cywilnym korytarzu powietrznym, podążając za samolotem, który został zestrzelony. Ciężko wytłumaczyć również fakt, że feralny lot MH17 jako jedyny został skierowany nad zamknięty dla cywilnego ruchu lotniczego obszar działań wojennych.
Jakie są nastroje wśród separatystów po katastrofie Boeinga? Boją się, że to będzie pretekst dla Zachodu, by pomóc Ukrainie?
Sytuacja donieckich powstańców jest obecnie krytyczna. Tuż przed katastrofą malezyjskiego samolotu odnieśli kilka znaczących zwycięstw militarnych, a ich coraz skuteczniejsza kampania informacyjna koncentrowała się przede wszystkim na cywilnych ofiarach wojsk Kijowa. W tym kontekście nie byłoby nic bardziej irracjonalnego, niż zestrzelenie samolotu z cywilną, prawie 300-osobową międzynarodową załogą na pokładzie. Tuż po katastrofie Boeinga nastąpiła przygotowana wcześniej, zmasowana ofensywa wojsk ukraińskich, które od momentu tragedii wciąż posuwają się naprzód. Wśród separatystów ciężko znaleźć kogoś, kto wierzyłby w wersję Kijowa na temat katastrofy, ale ogromna presja militarna i medialna, którą obecnie obserwujemy, może okazać się decydującym ciosem dla powstańców.
Nie wydaje się Panu, że Ukraińcy zestrzeliwując Boeinga i oskarżając Rosję, ryzykują trochę za dużo? Jeśliby Rosjanie udowodnili, że to ukraińska prowokacja, Zachód, niechętny konwencjonalnej wojnie, miałby idealny pretekst, żeby umyć ręce i przymknąć oko nawet na ewentualną interwencję rosyjskiej armii na Ukrainie.
Wyjaśnienie wszystkich aspektów takiej katastrofy lotniczej to nie jest kwestia tygodni, czy nawet miesięcy. Być może nigdy nie będzie bezsprzecznych dowodów obciążających którąś ze stron konfliktu, ale wiele wskazuje na to, że jedna ze stron – mam tu na myśli separatystów – może nie doczekać rozwiązania tego problemu. Gdyby władze Ukrainy faktycznie stały za zestrzeleniem Boeinga, to z pewnością właśnie na to by liczyły. Mając za sobą Zachód, wojnę informacyjną już w tym wypadku wygrały.
Bierze Pan pod uwagę, że to mogła być pomyłka separatystów. To nie lepiej przyznać się do błędu i znaleźć kozła ofiarnego, zamiast oskarżać Ukrainę?
Jeśli któraś ze stron zestrzeliła Boeinga przez przypadek, to rozwiązaniem uczciwym i szlachetnym byłoby przyznanie się do błędu oraz surowe ukaranie winnych. Zestrzelenia samolotów cywilnych zdarzały się w przeszłości. W roku 2001 siły zbrojne Ukrainy w trakcie manewrów nad Morzem Czarnym zestrzeliły rosyjski samolot pasażerski– Kijów nie przyznawał się do winy, póki sprawa strącenia lotu 1812 nie została całkowicie wyjaśniona. Z kolei w 1988 roku amerykański krążownik USS Vincennes zestrzelił w przestrzeni powietrznej Iranu lot IR655, który przewoził 290 osób. Czy te tragiczne incydenty przesądziły o tym, że Ukraina i USA to w oczach społeczności międzynarodowej państwa „terrorystyczne”? Miejmy nadzieję, że sprawa katastrofy malezyjskiego Boeinga i tragicznego lotu MH17 zostanie wyjaśniona, a sprawcy pociągnięci do odpowiedzialności.
13 komentarzy