Syjonista Ludwik Dorn:"Atak na Iran potrzebny od zaraz"

Ludwik Dorn, wicepremier oraz minister spraw wewnętrznych i administracji w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego, były członek Rady Bezpieczeństwa Narodowego, poseł na Sejm kilku kadencji, zaapelował na swym „blogu powyborczym” o wzmożenie polskich wysiłków zmierzających do „jak najszybszego, prewencyjnego uderzenia na Iran”, leżącego jakoby w interesie Polski. Bo jak nie, to Rosja zacznie naruszać nam przestrzeń powietrzną.

Komentarz Redakcji: Słowa syjonisty Dorn(baum)a odbijają się coraz szerszym echem, warto więc zwrócić na nie uwagę, gdyż prawdopodobnie są główną linią melodyczną nowego chocholego tańca. Z jednej strony mamy do czynienia ze zlepkiem bezczelnych kłamstw i manipulacji, z drugiej -bezprecedensowym podżeganiem do (kolejnej) wojny przeciwko suwerennemu państwu. Nie mamy również wątpliwości, iż opinia wyrażona przez Dorna może być podzielana przez znaczną cześć rodzimych „judeochrześcijan”.

Pierwsza teza Dorna brzmi: „Izrael musi dokonać uderzenia prewencyjnego, jeśli potwierdzą się doniesienia wywiadowcze o zaawansowaniu irańskiego programu, to rzecz zbyt oczywista, by się o niej rozpisywać. Dlaczego USA muszą go wesprzeć – to także rzecz oczywista.” Niestety, te „oczywiste oczywistości” budzą u nas pewne wątpliwości. Co mianowicie „zmusza” Izrael do uderzenia prewencyjnego? Zapewne coś, czego syjoniści nie dopuszczają do myśli: zbrodniczy i bandycki charakter izraelskiego państwa, utrzymującego nielegalny arsenał nuklearny i w jego cieniu dokonującego zbrodni na sąsiednich państwach i narodach. Przełamanie monopolu mogłoby doprowadzić do zaprzestania tej polityki, być może nawet wypłaty reparacji i zaprzestania genocydu Palestyńczyków -słowem, powiewu normalności w regionie. Interesujące jest również to, dlaczego USA muszą angażować się wszędzie tam, gdzie wskaże na mapie syjonistyczny paluch? Czyżby ze względu na zdominowanie elit politycznych, medialnych i finansowych tego państwa przez pewną szczególną grupę, panie Dorn?

Prawdziwa ekwilibrystyka zaczyna się jednak tam, gdzie nawoływanie do (kolejnej) wojny w imię Izraela zahacza o „kwestią polską”. Teza, wedle której mielibyśmy (znów!) na wyprzódki rwać się do awantury z atomowym grzybkiem w tle, brzmi: „Rosja modernizuje swoje siły zbrojne, które po tej modernizacji na pewno wezmą udział razem z USA w pacyfikacji Iranu. Wtedy w strefie wpływów Rosji znajdą się Gruzja i Ukraina, a nasza przestrzeń powietrzna będzie przez Ruskich naruszana, na co Zachód nie kiwnie palcem.” Czyli: wystarczy postraszyć „wielką, złą Rosją” i liczyć na to, że „patrioci” na wyprzódki polecą błagać Wuja Sama o pomoc i protekcję. Niestety, wbrew syjonistycznym życzeniom, Rosja w irańskiej awanturze nie weźmie udziału po stronie NATO, na co wskazują chociażby ostatnie słowa szefa rosyjskiego sztabu generalnego, gen. Nikołaja Makarowa, ostrzegającego przed możliwymi konsekwencjami ataku w postaci wywołania Trzeciej Wojny Światowej. Z kolei Gruzja i wschodnia Ukraina faktycznie znajdują się w naturalnej, określonej geopolitycznie strefie wpływów Rosji. Nie zmieni tego jednak Polska postrzegana na arenie międzynarodowej jako nadgorliwy lizus i sługus Ameryki i Izraela, obsesyjnie nienawidzący Rosji. Jedynie prowadzenie silnej, zdecydowanej, ale przede wszystkim niezależnej od NATO i Izraela polityki zagranicznej (choćby w oparciu o oś Warszawa-Mińsk, bez antyłukaszenkowskich hucp) oraz definiowanie się nie jako zacięty wróg lecz potencjalny partner, pozwoliłoby na korzystne dla nas rozwiązania zarówno na kierunku wschodnim, jak i zachodnim. Alienacja w rejonie i granie przeciwko interesom swoich najbliższych sąsiadów -to nigdy nie kończyło się dla nas dobrze. Wbrew opinii rzecznika interesów Izraela na Polskę, pana Dorn(baum)a. (M.P.)

Komentarze są zamknięte.