Konrad Januszewski: Nekropolia, ciągłość, zerwanie

Vivere nolit, qui mori non vult.

Oznaki nadchodzącej jesieni sprzyjają rozmyślaniu o tym, co nieuchronne, przemijające i kruche. Przemijalność ziemskiego życia, wzbudzająca w człowieku nowoczesnym (lub jak kto woli – ponowoczesnym) lęk, dla reakcjonisty powinna być okazją do refleksji nad wypełnieniem własnej i niepowtarzalnej, danej przez Boga roli, w kontekście maratonu dziejów. Niekoniecznie tych „Wielkich” i „Dalekich”.

Cmentarz jest miejscem spotkań. Spotkań pokoleń przeszłych i teraźniejszych. Żywych i umarłych. Ludzi pielgrzymujących po ziemi, pokutujących w czyśćcu i tych, którzy mają już swój udział w Wiecznej Niebieskiej Chwale z Panem Naszym Jezusem Chrystusem. Człowiek, przebywając na cmentarzu i oddając posługę zmarłym, staje się mimowolnie człowiekiem pokornym, podświadomie widzącym swoje ciało w ogarniającej je nicości. Reakcjonista zdaje sobie sprawę z łączności, relacji, jaka wiąże go z jednej strony ze Stwórcą, przenikającym swoim wzrokiem wszystkie koleje dziejów poza pojęciem czasu, z drugiej zaś strony z przodkami, których życie i pochodzenie w wielkim stopniu definiują życie człowieka pielgrzymującego. Ta osobliwa podwójna relacja jest więc zarazem horyzontalna i wertykalna, układając się na podobieństwo krzyża (1).

***

Leżąca około 25 kilometrów na zachód od Krakowa wieś Tenczynek jest osiedlem mogącym poszczycić się niemal siedemsetletnią historią. Założona w XIV wieku, od początku swojego istnienia miała charakter wsi służebnej o umiarkowanie rolniczym charakterze. Uprawom nie sprzyjała przede wszystkim słaba jakość gleb. Powstanie przemysłu wydobywczego, rozwijającego się dynamicznie na terenie Tenczynka na przełomie XIX i XX w., rozpoczęło trwający po dziś dzień proces zabudowy, urbanizacji i społecznego rozdrobnienia. Proces ten nie został zahamowany przez upadek wiejskiego kopalnictwa w połowie lat 50. Wręcz przeciwnie – stopniowo wzrastał, aby na początku XXI w. osiągnąć szczyt dynamizmu, skutkujący typowym dla dzisiejszej rzeczywistości zatomizowaniem i rozpadem więzi, których trwanie jest nieodzowne dla wiejskich społeczności.

Nekropolia tenczyńska jest miejscem szczególnym – namacalnym świadectwem stopniowego zrywania ciągłości tradycji starych włościańskich rodów, które są stopniowo wypierane przez przybyszów migrujących z wielkich ośrodków miejskich. Nowo osiedleni mieszkańcy, najczęściej z większych miast, nie identyfikują się w żadnym stopniu z miejscowym folklorem, nie są zainteresowani żywszymi kontaktami społecznymi czy lokalną działalnością publiczną, która byłaby ukierunkowana na coś więcej niż tylko interes własny. Łąki i nieliczne pola uprawne ustępują miejsca osiedlom identycznych domków jednorodzinnych. Często właściciele ogradzają swoje ogrody murem, chcąc odizolować się od sąsiadów.

Jedynym miejscem, gdzie pokolenia żyjących mogą w powadze kontemplować swoją niegdysiejszą tożsamość, został niewielki tenczyński cmentarz parafialny. Miejsce refleksyjnej pamięci wrosłej w granit. Żyjący spotykają się z umarłymi. Wykorzeniani z ukorzenionymi.

A Tenczynków w Polsce są setki.

Konrad Januszewski

1. Nie licząc oczywiście pól uprawianych z dziada pradziada przez rolników. Tego typu ukorzenienia agrarnego pozbawione są niestety wsie i osiedla zurbanizowane, które zatraciły swój rolniczy charakter.

Jakub Schikaneder, Dzień Zaduszny (1888)

Jeden komentarz

Leave a Reply