Od talossokracji do kontynentalizmu. Dokąd zaprowadzi Polskę jej geopolityczne myślenie?

Od Redakcji: Za portalem kresy.pl przytaczamy tłumaczenie wypowiedzi eksperta Centrum Studiów Konserwatywnych przy Uniwersytecie Moskiewskim – Władisława Gulewicza, który dokonał dla portalu informacyjnego „NewsBalt” analizy rozbieżności trendów geopolitycznych w Polsce – dominującej orientacji proantlantyckiej lub polegającej na współpracy z Rosją i Niemcami, mniej popularnej idei „polskiego mesjanizmu”.

Obsesja Polski na punkcie „rosyjskich problemów“ nawet przez samych Polaków postrzegana jest jako kompleks. Odnosi się wrażenie, że Polska nie mogłaby istnieć bez wyobrażania sobie Rosji według własnej wizji. Nieważne jaką propagandę szerzyłyby środki masowego przekazu w Polsce – Rosja jednak Polski nie potrzebuje. Wręcz przeciwnie, Polska potrzebuje Rosji jako „znaczącego innego“ (termin socjologiczny), tzn. kogoś kto jest własnym odbiciem lustrzanym. Dla Polski Rosja stanowi przeciwwagę niemal we wszystkich dziedzinach: w polityce, kulturze, religii.

Polska historia zna całą dynastię królów (piastowską), których głównym celem było rozwijanie dobrych stosunków ze Wschodem (tzn. z Rusią) i ostrym przeciwstawianiem się ekspansji zachodniej (tzn. niemieckiej). Wraz z przejęciem władzy przez Jagiellonów na przełomie XIV-XV wieku ostrze polityki geopolitycznej Polski zwróciło się z Zachodu na Wschód. Obecnie mianem „polityki jagiellońskiej“ określa się agresywną politykę w stosunku do Wschodu z jednoczesnym „zawieszeniem broni“, czy wręcz zawarciem sojuszy wojskowo-politycznych z Zachodem.

Spektakularnym odzwierciedleniem tej polityki była doktryna marszałka Józefa Piłsudskiego „Polski od morza do morza”, wyrażana w latach dwudziestych – idea państwa konfederacyjnego, które obejmowałoby Polskę, Ukrainę, Białoruś, Litwę, Łotwę, Estonię, Mołdawię, Węgry, Rumunię, Jugosławię, Czechosłowację, a być może także Finlandię i rozciągałoby się od Morza Czarnego do Morza Bałtyckiego. W pełni projekt ten nigdy nie został zrealizowany. Różnorodność terytorium znajdującego się pomiędzy Bałtykiem a Morzem Czarnym nie daje żadnych nadziei na osiągnięcie porozumienia z tamtejszymi elitami politycznymi. Jednak obecność na mapie współczesnego świata niezależnej de iure Mołdawii, krajów nadbałtyckich, Ukrainy, Białorusi itd. świadczy poniekąd o spełnionych marzeniach byłego marszałka, który pragnął również podzielić Rosję według jej etnicznych granic.

Znamienne jest to, że również dzisiaj idea „Polski od morza do morza” znajduje zwolenników wśród niektórych intelektualistów, którzy reprezentują „krakowski“ nurt geopolityczny. Centrum rozwoju i popularyzacji tego trendu jest Ośrodek Myśli Politycznej. Ale Kraków nie jest jedynym monopolistą, jeśli chodzi o polski dyskurs geopolityczny. W tym samym kierunku rozwija się tzw. szkoła “warszawska”. W odróżnieniu do krakowskiej ideologii cechuje ją wyraźna proamerykańska orientacja, co wydaje się być dla Polski bezalternatywnym wyborem w obliczu jej sąsiedzkich stosunków z Rosją, a pojęcie „Polska od morza do morza” traktowane jest raczej jak odległy, romantyczny sen z przeszłości. Centrum warszawskiej myśli geopolitycznej jest Ośrodek Studiów Wschodnich.

Za trzeci filar polskiej geopolityki można uznać szkołę „częstochowską“. Trend „częstochowski“ pojawił się całkiem niedawno i można powiedzieć, że ma on mniejsze znaczenie. Ta niska popularność spowodowana jest tym, że przedstawiciele tego nurtu nie stają w obronie talossokratycznej roli Polski na arenie międzynarodowej (tj. wraz z krajami cywilizacji morskich: Wielką Brytanią, USA) lecz po stronie Rosji i Niemiec (tj. krajów kontynentalnych, krajów cywilizacji lądowej). Wraz z powstaniem w 2007 roku w Częstochowie Instytutu Geopolityki koncepcja kontynentalna osiągnęła wysoki poziom, ponieważ jej przedstawiciele stale utrzymują stosunki z rządem i częścią polskiej elity intelektualno-politycznej. W podobnej sytuacji jest również Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych, które w sposób aktywny współpracuje z ekspertami z krajów WNP.

Jest oczywiste, że geopolityka proatlantycka cieszy się w Polsce zdecydowanie większą ilością zwolenników niż nurt kontynentalny. Dwie z wyżej wymienionych szkół są zaangażowane w pewnej mierze w szerzenie koncepcji talossokratycznej, która przybiera różnego rodzaju formy wojskowo-polityczne – od idei imperium Jagiełły poprzez „Polskę od morza do morza“ aż do ustanowienia stanu Pax Polonika czy przystąpienie do NATO. Ponadto z dwóch tradycyjnych form polityki zagranicznej Polski – piastowskiej i jagiellońskiej – dominuje ta druga: oznaczająca utrzymanie silnej pozycji wobec Wschodu. Intelektualne podstawy polityki jagiellońskiej nie powstały na przestrzeni jednego wieku, a talossokratyczne zasady dzisiejszej geopolityki Polski zrodziły się na skutek połączenia szkół „warszawskiej“ i „krakowskiej“, co stanowi z kolei wymiar współczesnej doktryny jagiellońskiej.

Historia tradycji piastowskich w polityce zagranicznej pozostaje daleko w przeszłości. Idea jagiellońska nie tylko jest aktualnym tematem, ale poprzez szereg wydarzeń historycznych (wojna rosyjsko-polska w XVII wieku, rok 1939, Katyń itp.) zapisała się ona również w świadomości narodowej Polaków. Dlatego też proatlantycka polityka Warszawy jest nieporównywalnie bogatsza i posiada starsze tradycje. Nie oznacza to jednak, że polscy „kontynentaliści“ nie mieli swoich prekursorów, a sama idea kontynentalizmu była broniona jedynie przez zdecydowaną mniejszość. Wręcz przeciwnie.

Jednym z apologetów prorosyjskiej, międzynarodowej polityki Warszawy był znany w Europie polski filozof i matematyk Józef Hoene-Wroński, twórca pojęcia mesjanizmu. Wierzył, że Słowianie, a zwłaszcza Rosjanie – jako jedna grupa etniczna – mają do spełnienia ważną funkcję mesjańską. Zdaniem Wrońskiego dwa filary, na podstawie których mógł opierać się świat, to biskup Rzymu i car rosyjski. W 1851 roku przedstawił swoje poglądy w memoriale do rosyjskiego cesarza Mikołaja I. Wroński odniósł się z szacunkiem do władzy monarszej, a w kontynentalnych dążeniach konserwatywnego Świętego Przymierza – Prus, Rosji i Austrii – dopatrywał się ogólnoludzkiej misji, co stanowiło przeciwstawienie się europejskiemu obozowi liberalno-pozytywistecznemu, do którego zmierzała polska myśl intelektualna. Mesjanizm Wrońskiego był mesjanizmem prosłowiańskim i stanowił intelektualne przejście od wizerunku Rosji jako trzeciego Rzymu do idei polskiego mesjanizmu, który nie zaprzecza historycznej roli Rosji, a wręcz ją podkreśla. Filozoficzne założenia poglądów Wrońskiego pokrywają się z ambicjami Rosji na arenie międzynarodowej i co najważniejsze zbiegają się one z wizją roli Rosji jako samodzielnego ośrodka geopolitycznego. Metafizyczna koncepcja Wrońskiego historycznej misji Rosji nie odbiega zbytnio od tego, jak Rosjanie postrzegają siebie samych.

Teraz jednak Polska ma do czynienia z własnymi narodowymi rozłamami, które poprawniej należałoby nazwać rozłamami regionalnymi. W polskiej części Śląska coraz głośniej mówi się o potrzebie przyznania regionowi większej autonomii. Taki rozwój wydarzeń w regionie znajdującym się przy niemiecko-polskiej granicy może mieć daleko idące konsekwencje. Wszystko zależy od tego, na jakie tory zostanie skierowany potencjał protestujących mieszkańców.

Ostatnio w miejscowości Pszczyna w województwie śląskim odbyło się próbne referendum, w którym brało udział 1700 obywateli. 96,4% spośród głosujących opowiedziało się za autonomią, co było spowodowane warunkami ekonomicznymi. Wyborcy mają nadzieję, że status autonomiczny Śląska spowoduje, że w lokalnym budżecie będzie zostawać więcej pieniędzy. Pomysł głosowania należy do Ruchu Autonomii Śląska, której lider, Jerzy Gorzelik, jest już znany ze swoich publicznych deklaracji, że nie czuje się Polakiem. Jego zwolennicy bronią istniejącej śląskiej tożsamości narodowej, która łączy Ślązaków i tych, którzy żyją od wielu lat w regionie. Przyczyną niezadowolenia mieszkańców Śląska jest również oficjalna polska historiografia, która milczy na temat istnienia Śląska poza granicami Polski przez siedem stuleci. Ich zdaniem kultura śląska potrzebuje ochrony i szacunku ze względu na gwałtowne wpływy polskie. Do tego postulatu przyłączyli się lokalni politycy, a niektórzy z nich domagają się nawet uznania gwary śląskiej jako oficjalnego języka regionu. Wydaje się, że problem śląski może powodować ból głowy w Warszawie, i że może mieć duży wpływ na stosunki z Berlinem, który na razie milcząco przygląda się sytuacji w województwie śląskim, gdzie niemieckie wpływy kulturalne i gospodarcze są znaczące.

Nawet jeśli przyjmiemy, że Niemcy są zainteresowani autonomią i germanizacją Śląska, czego skutkiem byłaby negatywna reakcja władz polskich, ogólnie geopolityczna koncepcja Polski nie ulega żadnym zmianom, gdyż istnieje w niej już pewien trend w sposobie myślenia – kierujący polską politykę na Zachód. O problemach z Zachodem nie mówi się zbyt często, więcej słyszymy o polityce wschodniej Polski.


Władisław Gulewicz

Źródło: Newsbalt.ru

tłumaczenie: Aleksandra Nizamova

2 komentarze

Leave a Reply