Na krótko przed swoją śmiercią Mishima został poproszony o pomoc w zorganizowaniu wystawy fotografii poświęconych jego życiu którą prezentowano między 12 a 19 listopada 1970 r. w Tokio. Wystawę obejrzało sto tysięcy osób, którym zaprezentowano fotografie zaaranżowane wokół starego samurajskiego miecza, którego kilka dni później Mishima użył podczas samobójstwa. Katalog oprawiony w czarną okładkę opatrzono wstępem autorstwa Mishimy, który o wystawie napisał: „Miałem tylko jedną sugestię: aby zaprezentować czterdzieści pięć lat mojego życia pełnego sprzeczności w formie czterech rzek: pisarstwa, teatru, ciała i czynu, które spływałyby do Morza Płodności.” Morze Płodności to tytuł jego tetralogii na którą składają się powieści Wiosenny Śnieg, Uciekające Konie, Świątynia Poranka i Rozkład Anioła. Uznawane są one za jego literacki i filozoficzny testament.
Rzeki pisarstwa i czynu połączyły się w trakcie ewolucji poglądów politycznych pisarza, przechodzącego od postawy niezaangażowanej i antypolitycznej obecnej we wczesnych tekstach, osobistych i przesyconych subiektywizmem, do przyjęcia wyjątkowej odmiany japońskiego nacjonalizmu.
John Nathan we wprowadzeniu do nowego wydania swojej biografii Mishimy, wydanej pierwotnie w 1974 r., żałuje, że poglądy polityczne pisarza przyćmione zostały przez trapiące go problemy – obsesję śmierci obecną już w wydanych w latach czterdziestych Wyznaniach maski i zakorzenieniu wielu jego tekstów w sadomasochistycznym erotyzmie. Czytając ponownie jego dzieła, Nathan przyznaje się do błędu polegającego na tym, że nie chcąc zaakceptować wprost wartości czynów i słów pisarza, nie był w stanie dostrzec obecnej w nich odwagi i uczciwości.
W tekście opublikowanym 1 stycznia 1967 r. Mishima tłumaczył, że jego zachodni styl życia – mieszkanie w domu w stylu zachodnim, noszenie zachodnich ubrań itd. – wcale nie stoi w sprzeczności z jego nacjonalizmem, gdyż „Moje prawdziwe życie jako pisarza przebiega w czystej Japonii jaką jest język japoński którego używam każdej nocy w swojej pracy.” W porównaniu z tym inne rzeczy nie miały znaczenia. Jak pisze Nathan: „Próba przedstawienia nacjonalizmu Mishimy jako rekwizytu umożliwiającego mu śmierć prowadziła mnie do odrzucenia tego argumentu jako słabego i niemądrego. Dziś jednak w pełni przyjmuję pogląd, który wcześniej wyśmiewałem.”
Zdaniem Nathana, życie Mishimy wydaje się dziś jednym z dwóch historycznych momentów kształtujących współczesną Japonię. Nathan nie rezygnuje jednak z patrzenia na Mishimę przez pryzmat amatorskiej psychologii. Dzieła Mishimy są doskonałym przykładem literatury psychologicznej, gdzie prawdziwa akcja rozgrywa się w wewnętrznym świecie bohaterów. Z niej wypływają czyny, logicznie wyprowadzone z wyraźnych motywacji. Z połączonych nurtów rzek pisarstwa i czynu powstała świadomość polityczna która reprezentuje dojrzałą myśli Mishimy.
Wznosząc się ponad egzotykę i zrzucając kostium wrażliwego młodzieńca, Mishima przeszedł znaczącą przemianę. Jeden z krytyków stwierdził wręcz, że rozwój Mishimy jako pisarza był niemal przerażający, jakby był kwiatem całkowicie pozbawionym liści. Było też coś niezdrowego w jego przesadnym estetyzmie, przywodzącym na myśl Oscara Wilde czy Raymonda Radiguet.
Wszystko zaczęło się zmieniać gdy odnosił największe sukcesy. Jego powieści doczekały się adaptacji filmowych, mówiło się wiele o nagrodzie Nobla. Przez większą część młodości Mishima pływał w nurtach rzek teatru i pisarstwa. Zmieniło się także ciało: chudy i chorowity Kimitake Hiraoka ustąpił miejsca wysportowanemu kulturyście. Wezbrała przez to woda rzeki teatru, szczególnie gdy pozował do serii zdjęć z których jedno przedstawia go w klasycznej pozie św. Sebastiana, przywiązanego do pala i przeszytego strzałami. Był to wybitnie niejapoński sposób zwrócenia na siebie uwagi. Jeszcze gorsze były pod tym względem jego występy w tanich filmach sensacyjnych. Nie był to powód do chwały, ale Mishima doskonale się bawił gdy jego wrodzony ekshibicjonizm zwyciężał nad tradycjonalizmem i japońskim poczuciem przyzwoitości.
Ostatnia z rzek, rzeka czynu, zmieniła się z łagodnego strumienia w pędzącą falę, która popchnęła Mishimę ku przeznaczeniu. W rzeczywistości, była to raczej rzeka ideologii, którą w wypadku Mishimy była jego własna odmiana japońskiego nacjonalizmu. Nie chodziło w niej o stanięcie na drodze historii i krzyczenie „Stop!” Mishima chciał raczej cofnięcia jej biegu do miejsca w którym skręciła w złą stronę.
W wypadku Japonii, zdaniem Mishimy, można było precyzyjnie wskazać tę chwilę. 26 lutego 1936, kiedy miał 11 lat, młodzi oficerowie frakcji Drogi Cesarskiej na czele 1400 żołnierzy przejęli kontrolę nad centrum Tokio i zabili kilku przedstawicieli rządu. Powstanie było wymierzone we frakcję Kontroli na czele której stał Hideoki Tojo i grupa biurokratów, z których wielu zostało później skazanych na śmierć po II wojnie światowej.
W tamtym czasie, kręgi wojskowe i dwór cesarski były podzielone odnośnie kierunku japońskiej ekspansji: czy ruszać na zachód przeciw Chinom, czy na północ przeciwko Związkowi Radzieckiemu? Frakcja Drogi Cesarskiej, jako antykomunistyczna pragnęła wojny z ZSRR i budowy imperium na Północy. Grupa Kontroli chciała podboju chińskich wybrzeży a następnie wkroczenia do serca kraju, co wiązało się z konfliktem z mocarstwami kolonialnymi Zachodu wobec zagrożenia ich interesów w Chinach.
Grupa Drogi Cesarskiej wierzyła, że cesarz utracił kontrolę nad technokratami w rodzaju Tojo, którzy w pędzie ku modernizacji zdradzili tradycje starej Japonii. Rozwiązaniem było zaapelowanie do cesarza Hirohito o przejęcie bezpośredniej kontroli nad rządem i likwidacja wpływów obecnych ministrów i innych okcydentalistów. Droga Cesarska szczególnie nienawidziła zaibatsu, wielkich korporacji finansowo–przemysłowych, które monopolizowały przemysł i zwiększały swe wpływy w rządzie i na dworze cesarskim. Buntownicy wierzyli, że cesarz jest wprowadzany w błąd: rebelia była przecież bezpośrednim apelem do niego. Jednak cesarz odrzucił ich żądania. Nakazał armii uporanie się z buntem mimo, że część jego doradców optowała za kompromisem. Powstanie stłumiono, jego przywódcy popełnili seppuku a tak zwany Incydent Lutowy zapisał się w historii Japonii jako jeszcze jeden wybuch irracjonalności i „ekstremizmu”.
Mishima sympatyzował jednak z buntownikami, co łatwo zrozumieć. Gdyby Droga Cesarska zwyciężyła odsuwając Tojo i jego klikę na boczny tor, Japonia nie poszłaby na wojnę z Zachodem. Uniknęłaby zniszczeń, okupacji i przyspieszonej okcydentalizacji. W stosunkach międzynarodowych nie zostałaby zredukowana do roli kastrata nie mogącego posiadać armii i siłą zmuszonego do pacyfizmu, pozbawionego możliwości zadawania śmierci i jakiegokolwiek znaczenia. Tak przynajmniej wydawał się myśleć Mishima. Jak pisał „Z pewnością jakiś wielki Bóg umarł gdy zawiedli lutowi buntownicy.” Widać to szczególnie w jego późniejszych dziełach: opowiadaniu Umiłowanie ojczyzny, poemacie prozą Głosy zmarłych bohaterów, dramacie Toka no Kiku i powieści Uciekające konie, której bohater wydaje się być inspiracją dla własnych planów pisarza.
Bohater Umiłowania ojczyzny, porucznik Takeyama dowodzi jednostką która ma brać udział w walce z powstańcami. Jako ich przyjaciel i sympatyk staje przed dylematem: nie chce walczyć z przyjaciółmi ani odmówić wykonania cesarskiego rozkazu. Czuje wstyd gdyż nie wziął udziału w buncie. Pozostaje mu jedynie honorowe samobójstwo. Tekst zawiera jeden z najdłuższych i najbardziej szczegółowych opisów seppuku w literaturze japońskiej, krwawy i straszny, lecz na swój sposób wyidealizowany. Opisując agonię porucznika, Mishima pisze że „Trudno byłoby z czymkolwiek porównać obraz męstwa mężczyzny, który zebrał wszystkie siły i wyprostował się odrzucając do tyłu głowę.”
Głosy zmarłych bohaterów wzbudziły kontrowersje zarówno na prawicy jak i na lewicy. Lewica krytykowała wychwalanie pilotów kamikaze i buntowników 26 lutego, prawicy nie podobała się krytyka cesarza Hirohito i jego decyzji w sprawie stłumienia buntu i późniejszego wyrzeczenia się boskości. W poemacie głosy poległych kamikaze i przywódców buntu pytają Hirohito „Dlaczego cesarz musiał stać się człowiekiem?” Mishima krytykuje drugą połowę rządów Hirohito jako czas narodowego odrętwienia, „uśmiechniętego pokoju pełnych brzuchów”, który prowadzi do nudy i nihilizmu. Tej anomii Mishima poddał się w młodości, później zaś udało mu się ją przezwyciężyć. Kimitake Hiraoka, który schowany w swym pokoju z dystansem patrzył na umierające pod bombami Tokio jakby oglądał przedstawienie, zatęsknił za czynem, zaangażowaniem, wiarą. To pragnienie zrealizował poprzez nacjonalizm.
Mishima-ideolog nawołujący do przywrócenia władzy cesarzowi często jest nierozumiany: nie był zwolennikiem autorytaryzmu, lecz krytykiem zokcydentalizowanej japońskiej demokracji która była jedynie maską starego sytemu biurokratów i kapitalistów. W cesarzu i jego religijnym kulcie widział istotę ducha Japonii. Powojenny porządek okaleczył japońską kulturę, niegdyś reprezentowaną przez chryzantemę i miecz. Po klęsce pozostała jedynie chryzantema. Miecz miał na zawsze pozostać schowany. Narzucona przez Amerykanów konstytucja zakazywała istnienia armii a japońską kulturę miały reprezentować jej spokojne przejaw takie jak ikebana (sztuka układania kwiatów). „Ciemne strony” kultury zostały całkowicie wyparte.
Miały one jednak powrócić, a Mishima pragnął dopomóc w tym dziele poprzez utworzenia Stowarzyszenia Tarczy (Tatenokai), grupy młodych patriotów którzy zebrali się wokół pisarza w reakcji na burzliwe lata sześćdziesiąte. W Japonii, tak jak w innych krajach, był to czas triumfu lewicy. Szczyt konfliktu nastąpił wiosną 1960 r. po podpisaniu japońsko-amerykańskiego traktatu w sprawie bezpieczeństwa. Traktatowi sprzeciwiały się zarówno skrajna lewica jak i nacjonalistyczna prawica, czyniąc to jednak z odmiennych powodów.
Lewicowi studenci którzy na ulicach walczyli z policją zafascynowali Mishimę, który podziwiał ich styl działania nie zgadzając się z ich prokomunistycznymi sympatiami. Sam wyruszył na ulice by w reportażach opisywać rozruchy. W tym czasie powstało Umiłowanie ojczyzny i zaczęła się kształtować polityczna wrażliwość pisarza. Tatenokai, które nazywał „najmniejszą i najbardziej uduchowioną armią świata”, było kulminacją tej myśli. Razem z setką młodych patriotów w elegancko skrojonych mundurach, Mishima zanurzył się w rzece czynu.
Dzięki kontaktom z wpływowymi politykami Partii Liberalno-Demokratycznej, Mishima uzyskał dla Tatenokai pozwolenie na trenowanie wspólnie z Siłami Samoobrony. Spędzali całe tygodnie na manewrach a Mishima był w swoim żywiole: w świecie czynu. Był to początek podróży tą szczególną rzeką…
Śmierć Mishimy to najbardziej znany aspekt jego życia, co wobec jego chorobliwej fascynacji tym tematem wydaje się słuszne. Jest to jednak dość nieszczęśliwe gdyż jak na ironię Mishima obdarzony był potężną siłą twórczą. Jego dzieła zebrane liczą ponad trzydzieści solidnych tomów. Również w życiu codziennym był prawdziwym huraganem aktywności: wszystko czynił z wielką energią i zaangażowaniem, niezależnie czy chodziło o pisanie, ćwiczenia czy życie towarzyskie. W ostatnich miesiącach życia tempo jego pracy uległo dodatkowemu zwiększeniu.
Swój ostatni gest planował przez lata, aż w końcu nadszedł dzień. Pozamykał wszystkie sprawy i działał jak zawsze z zaangażowaniem. Początkowo liczył na przekonanie Sił Samoobrony do zajęcia budynku parlamentu i zażądania rewizji konstytucji. Oficerowie nie wykazywali najmniejszych chęci pomocy. Plan zmieniono: postanowił wziąć zakładnika spośród wysokich oficerów, zmusić go do zebrania żołnierzy by wysłuchali jego przemowy a następnie przeprowadzić zamach stanu, oddać władzę w ręce cesarza i odnowić kulturową, polityczną i militarną tożsamość Japonii.
Był to absurdalny plan, skazany na niepowodzenie. Mishima nie był głupcem i musiał o tym wiedzieć. A jednak postanowił go wykonać. Możemy jedynie przypuszczać, że wiedział jak to się skończy i dokładnie takiego końca pragnął.
Towarzyszący działaniom Tatenokai manifest kończył się słowami wstrząsającymi nawet dla obcokrajowca: „Przywrócimy Japonię do prawdziwego stanu albo zginiemy. Czy uznacie, że tylko życie ma wartość i pozwolicie umrzeć duchowi? Pokażemy wam, że jest coś większego niż szacunek dla życia. To nie wolność, nie demokracja. To Japonia! Japonia, kraj historii i tradycji. Japonia którą kochamy.”
Dziś Mishimę postrzega się jako fanatyka, szaleńca lub co najwyżej utalentowanego pisarza którym na końcu zawładnęły jego własne demony. Jego stanowisko polityczne zbywa się jako kolejną maskę zakrywającą chorą duszę. Ale jego poglądy znajdują potwierdzenie w stopniowej odbudowie armii i rosnącym nowym nacjonalizmie japońskim. Mishima chciał żyć w kraju, który odzyska swoją prawdziwą tożsamość. Chciał widzieć Japonię nie karykaturalną, opartą na konsumpcjonizmie, Hello Kitty i układaniu kwiatów, lecz prawdziwą i historyczną, której początki giną wśród mgieł spowijających górę Fuji, na której mieszkają bogowie.
Tekst pierwotnie opublikowano pod tytułem „Mishima—Paleocon as Samurai”. Prezentujemy go w wersji skróconej przez Redakcję.
Tłumaczenie i opracowanie: Redakcja Xportal.pl
Tytuł i skróty pochodzą od redakcji.
Cytat z opowiadania Yukio Mishimy „Umiłowanie ojczyzny” za przekładem Henryka Lipszyca