„Wolnościowcy” uważają, iż człowiek powinien być „wolny”, to znaczy móc robić wszystko, co zechce, z jednym zastrzeżeniem – pod warunkiem, że „nie krzywdzi innego człowieka”. Wyrażenie „nie krzywdzi” tłumaczy się tu w sposób zawężający, jako: nie używa przemocy w celu zmuszenia innego człowieka do czynienia czegoś, czego on robić nie chce. Diler nie krzywdzi narkomana, gdy sprzedaje mu działkę. Sprzedaż narkotyków ma charakter dobrowolnej transakcji handlowej; diler odpowiada na popyt generowany przez rynek i zaspokaja potrzebę konsumenta. Fakt, że w rezultacie narkoman zamienia się w warzywo, nie ma znaczenia, podobnie jak fakt, że narkotyk modyfikuje działanie jego psychiki i fizjologii, wpływając na proces podejmowania decyzji. Narkoman sam wyraził dobrowolną zgodę na takie późniejsze ograniczenie swojej woli, kiedy zdecydował się sięgnąć po narkotyki pierwszy raz. Wszelkie próby uniemożliwienia dilerowi handlu narkotykami, a narkomanowi ich zakupu, stanowiłyby szkodliwą interwencję w działanie rynku i zagrożenie dla wolności.
No właśnie: wolność człowieka powinna podlegać tylko tym ograniczeniom, na które sam dobrowolnie wyraził on zgodę. Inne podmioty mogą mieć nad nim tylko tyle władzy, ile sam im jej przyznał. Dlatego niczego chyba „wolnościowcy” nie darzą tak zapiekłą nienawiścią, jak idei posłuszeństwa: podlegania komuś z zasady, a nie na mocy własnej decyzji. Człowiek nie może przecież być zmuszony do słuchania kogoś jedynie dlatego, że ów ktoś jest od niego lepszy, mądrzejszy, starszy, wyżej postawiony (nie na podstawie umowy) czy po prostu potężniejszy.
„Wolnościowcy”, chcąc stać się ruchem politycznym, potrzebują symbolu efektownego, sugestywnego i przykuwającego uwagę. W świetle ich ideologii najlepiej nadaje się na niego postać, która już funkcjonuje w naszej kulturze jako powszechnie znany symbol. Archetypiczna postać buntownika, co w imię własnej wolności jako pierwszy wystąpił przeciw zasadzie narzuconego odgórnie posłuszeństwa. Postacią tą jest szatan – pierwszy, który zakrzyknął „Non serviam!”, co znaczy „Nie będę służył!” Oto duchowy ojciec „wolnościowców”, liberałów, libertarian, anarchistów, wreszcie demokratów. Zrozumiał to Michaił Bakunin, stwierdzając, że „szatan jest pierwszym wolnomyślicielem i zbawcą tego świata. Uwalnia on Adama i wyciska na jego czole znamię ludzkości i wolności przez czyn nieposłuszeństwa.”
Wielu „wolnościowców” temu zaprzeczy, zwłaszcza wyznawcy nieistniejącego „konserwatywnego liberalizmu” (konserwatyzm nie jest liberalny, a liberalizm nie jest konserwatywny), ale ideologia „wolnościowa” ma charakter wyraźnie lewicowy. W centrum myślenia lewicy od zawsze tkwi bowiem idea emancypacji – uwolnienia człowieka od ograniczeń religijnych, politycznych, kulturowych, społecznych, etycznych, a ostatnio nawet biologicznych. Węgierski tradycjonalista András László napisał kiedyś: „Pierwszą lewicą był szatan.” Dziś możemy dodać: i pierwszym „wolnościowcem”.
Adam Danek
34 komentarze