Adam Danek: Pogaństwo prawdziwe i fałszywe

   Wśród licznych w Polsce (w przeciwieństwie do rzeczywistej Prawicy) organizacji, środowisk i grupek pseudo-prawicowych występują i takie, które swą tożsamość intelektualną usiłują budować na tzw. neopogaństwie. Chcąc wskazać najistotniejszy – dla samych jego zwolenników – element tego ostatniego, należałoby niewątpliwie wymienić antychrześcijańskość, świadomą negację dziedzictwa dwóch tysiącleci religii Pańskiej. Neopoganie przedstawiają – i przeciwstawiają chrześcijaństwu – swoje poglądy jako powrót do tego, co istniało przed chrystianizacją, tj. do kultury pogańskiej. W neopogaństwie wyrażać się ma nawrót do tego, co obecne pierwotnie, pradawne, rdzenne, a nawet tradycyjne, i tym samym bunt przeciw temu, co późniejsze, nowo wymyślone, obce, narzucone – jak jego adherenci postrzegają chrześcijaństwo. Tymczasem w rzeczywistości wyobrażenia i twierdzenia składające się na neopogański humbug pozostają niezgodne z prawdą.

   Antyczne pogaństwo cechował kosmocentryzm. We wszechświecie dostrzegało ono przede wszystkim kosmos – porządek przenikający świat, który zarazem ten świat ustanawia (gr. kósmos = „porządek” = „świat”). Pogańska mądrość nakazywała człowiekowi odnalezienie owego porządku, rozpoznanie jego treści i poddanie się jego zasadom jak część całości – odznaczała się holizmem w pojmowaniu świata. Używając języka filozoficznego, pogańskiego ducha interesował w pierwszej kolejności istniejący w świecie ład przedmiotowy, niezależny od ludzkiej woli i nie stwarzany przez nią – obiektywny. Konserwatywny historyk idei prof. Marian Zdziechowski (1863-1938) określił z tego powodu grecką filozofię mianem „kontemplacji ładu we Wszechświecie”. Klasyczne pogaństwo cechował wręcz swoisty intelektualny i duchowy kult ładu w świecie, któremu można nadać nazwę kosmizmu. W świetle wymienionych cech nie dziwi fakt, iż na płaszczyźnie filozofii polityki Ksenofont, Platon, Arystoteles czy Plotyn reprezentowali surowy konserwatyzm.

   Porównane z tym, co wiadomo o prawdziwym, historycznym pogaństwie, neopogaństwo ujawnia zupełnie odmienny charakter. W swej istocie sprowadza się ono do oddawania przez człowieka czci samemu sobie, upostaciowionemu w przodkach, plemieniu i jego krwi czy też w bożkach, które z rozmysłem sam dla siebie tworzy. Miejsce kosmocentryzmu zajmuje w nim antropocentryzm, miejsce kosmizmu – egoizm (jednostkowy lub grupowy), miejsce obiektywizmu – subiektywizm, miejsce holizmu – partykularyzm i indywidualizm, miejsce ładu przedmiotowego – groteskowo rozdęta podmiotowość. Przez media głównego nurtu (i, w rezultacie, rzesze ich bezkrytycznych odbiorców) neopogaństwo bywa kojarzone z tzw. „skrajną prawicą” (cokolwiek się przez nią rozumie); w rzeczywistości, przeciwnie, jawi się na poziomie ideowo-politycznym jako raczej lewicowe, bliskie w gruncie rzeczy tzw. świeckiemu humanizmowi, a nawet ateizmowi. Wykazuje podobieństwo do ideologii demokratyzmu – przez wzgląd na zawartą w nich obu chęć ubóstwienia człowieka (elementu oddolnego w świecie). Ze swoją światopoglądową subiektywnością dobrze wreszcie wpasowuje się we właściwą obecnemu „duchowi czasu” anomię i anarchię religijną, przez ideologów postmodernizmu zwaną przemądrzale „religijnością bricolage’ową”, „religijnością koktajlową” bądź „religijnością patchworkową”.

   Wbrew pozorom – jakie usiłują stwarzać sami neopoganie – neopogaństwa nie łączy z klasycznym pogaństwem jego wrogość do religii Chrystusowej. Antychrześcijańskość starożytnych pogan wyrastała z odmiennego podłoża, niż w przypadku omawianego tutaj ruchu. Pogaństwo, zwłaszcza w pierwszych stuleciach po Chrystusie, atakowało chrześcijańską naukę nieraz w sposób brutalny i niewybredny, jak czynił to grecki myśliciel Celsus z Aleksandrii (wł. Kelsos, II wiek) w zaginionym dziele „Prawdziwe słowo”. Poganie zwracali się wszelako przeciw chrześcijaństwu z pobudek konserwatywnych, widząc w nowej religii zagrożenie dla panującego w ich świecie ładu, nie tylko na poziomie społeczno-politycznym, ale i metafizycznym; znamienne, że wspomniany Celsus postrzegał chrześcijaństwo zarazem jako ruch spiskowo-rewolucyjny niebezpieczny dla wewnętrznego porządku w imperium rzymskim, jako barbarzyński zabobon zagrażający dziedzictwu kultury hellenistycznej, jako chaotyczny splot różnorodnych i sprzecznych wierzeń przeciwstawny kosmosowi platońskich idei, a także jako zdegenerowaną duchowość opartą na nieczystych praktykach czarnoksięskich. Mimo obaw przed chrześcijaństwem, antyczna pogańska mądrość w toku własnego wewnętrznego rozwoju coraz bardziej zbliżała się do prawdziwego sacrum, ewoluując ku teizmowi, wiedzy o Bogu, poznaniu mistycznemu, etyce czystości i ascezie – co stało się szczególnie widoczne od czasów Plotyna (205-270), wielkiego odrodziciela platońskiej tradycji filozoficznej, i jego następców. W ten sposób pogaństwo nieświadomie przygotowywało swoje otwarcie na Objawienie. Ilustrują to dobrze dzieje szkoły neoplatońskiej, której specyfikę stanowiła quasi-dynastyczna ciągłość linii duchowych mistrzów, zwanych diadochami lub scholarchami. Uczeń Plotyna, Porfiriusz z Tyru (wł. Malchus, ok. 234-301/305), napisał traktat „Przeciw chrześcijanom”, choć zarazem on sam i jego uczeń Jamblich (242/245-326) rozwijali pogańską teologię mistyczną, odsłaniali świętą wiedzę ukrytą w mitach i zawartych w nich figurach, kreślili osobowy wzorzec „męża bożego” (theios anēr), uderzająco podobny do chrześcijańskiego świętego. Kontynuatorem ostatniego wielkiego sukcesora z tej szkoły duchowej, Proklosa (410/411-485), był zaś już neoplatonik Pseudo-Dionizy Areopagita (V-VI wiek), jeden z największych i najgłębszych myślicieli Kościoła (dodajmy – o niezwykle konserwatywnych w swym przesłaniu poglądach). Jedynym prawowitym dziedzicem prawdziwego pogaństwa jest chrześcijaństwo – o czym nauczał już Klemens z Aleksandrii (ok. 150-215), zaliczany w poczet Ojców Kościoła, ukazując przechowywaną w kulturze pogańskiej autentyczną mądrość jako wstęp i przygotowanie do Objawienia Starego i Nowego Testamentu. Neopogaństwo natomiast nie wyrasta nijak z owego starożytnego pnia. Jego geneza wiąże się raczej z czysto nowożytnym antyklerykalizmem i innymi prądami dechrystianizacyjnymi, a także z permisywizmem w sprawach moralności.

   Rekapitulując, neopogaństwo wykiełkowało nie z tego, co przedchrześcijańskie, a z tego, co post-chrześcijańskie. Jest przywiązane nie do tego, co pierwotne czy starożytne, a do tego, co nowoczesne. Stanowi nie naturalną duchowość, a sztuczną konstrukcję intelektu. I, na koniec, jeśli wykazuje do czegoś podobieństwo, to nie do klasycznego pogaństwa, a ewentualnie do równie, co ono, atomistycznej i zsubiektywizowanej pozostałości chrześcijaństwa, jaką jest nowoczesny protestantyzm (do którego zbliżają je również np. antyklerykalna wrogość do stanu duchownego i praktyczny permisywizm). Pogaństwo i chrześcijaństwo to jeden obóz, neopogaństwo i nowoczesny protestantyzm – drugi. Obóz Tradycji i obóz moderny.

 Adam Danek

Leave a Reply