Wasza Świątobliwość, co jest najważniejszą cechą chrześcijańskiego męczeństwa?
Jezus cierpiał bezinteresownie. Ponieważ chcemy Go naśladować, powinniśmy zachować się tak samo. A kiedy do tego dojdzie, chrześcijanin nie stawia żądań, nie protestuje „przeciwko” męczeństwu. Jezus obiecał nam przecież, że nigdy nas nie opuści, nigdy nie pozbawi nas swojej łaski, o czym świadczą historie pierwszych i współczesnych męczenników. Przyjmują męczeństwo z radosnym obliczem i pokojem w sercu. Chrystus sam to powiedział: „Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”. Męczennicy nie są ludźmi pokonanymi, nie są prześladowanym i, którzy winni uwolnić się id prześladowania. Męczeństwo jest misterium bezinteresownej miłości.
Często jednak słychać głosy, że męczeństwo jest anomalią, która winna być usunięta, albo zjawiskiem społecznym, które należy potępiać i przeciw któremu powinniśmy się zmobilizować i protestować.
Męczeństwo nie jest ofiarą złożoną Bogu, jak krwawe ofiary składane bóstwom pogańskim. Chrześcijańscy męczennicy nie szukają męczeństwa by dowieść swojej wiary. Nie przelewają dobrowolnie swojej krwi, by uzyskać od Boga nagrodę w rodzaju raju. Dlatego nazywanie zamachowców samobójców męczennikami jest bluźnierstwem.
Wiele osób na Zachodzie powtarza, że trzeba coś zrobić dla bliskowschodnich chrześcijan. Czy konieczna jest zbrojna interwencja?
Nie prosimy Zachodu o interwencję militarną w obronie chrześcijan i innych. Prosimy, by przestał zbroić i wspierać grupy terrorystyczne, które niszczą nasze kraje i mordują nasze narody. Jeśli Zachód chce pomóc, niech wspiera lokalne rządy, które potrzebują silnych armii by utrzymać bezpieczeństwo i obronić ludność przed atakami. Instytucje państwowe winny być wzmacniane i stabilizowane. Zamiast tego, widzimy ich osłabianie przez siły zewnętrzne.
Przed podróżą do Europy Wasza Świątobliwość razem z biskupami Syryjskiego Kościoła Ortodoksyjnego spotkał się z prezydentem Asadem. Co powiedział prezydent?
Prezydent Asad nalegał, abyśmy zrobili wszystko co w naszej mocy, by zapobiec eksodusowi chrześcijan z Syrii. „Wiem, że cierpicie” powiedział „ale proszę, nie opuszczajcie tej ziemi która była waszym domem od tysięcy lat, jeszcze przed nadejściem islamu„. Powiedział też, że chrześcijanie będą potrzebni, gdy nadejdzie czas odbudowy zniszczonego kraju.
Czy prosił o przekazanie czegoś papieżowi?
Powiedział nam, byśmy poprosili papieża i Stolicę Apostolską o użycie wpływów dyplomatycznych i sieci kontaktów aby rządy mogły zrozumieć co naprawdę dzieje się w Syrii. Pomóc im zobaczyć jak naprawdę mają sie sprawy.
Na Zachodzie, niektóre kręgi oskarżają chrześcijan wschodnich o podporządkowywanie się autorytarnym reżimom.
Nie jesteśmy podporządkowani Asadowi ani tak zwanym rządom autorytarnym. Uznajemy po prostu rządy prawowite. Większość obywateli Syrii popiera rząd i prezydenta Asada od samego początku. Uznajemy prawowite władze i modlimy się w ich intencji, zgodnie za nauczaniem Nowego Testamentu. Widzimy też, że po drugiej stronie nie ma opozycji demokratycznej, a jedynie ekstremiści. Przede wszystkim, przez ostatnie kilka lat można było zauważyć, że grupy te opierają swoje działania na ideologii pochodzącej z zewnątrz, którą przynieśli tu głosiciele nienawiści przybyli i wspierani przez takie kraje jak Arabia Saudyjska, Katar i Egipt. Grupy te otrzymują również broń z Turcji, co wykazały media.
Czym naprawdę jest Państwo Islamskie? Czy to prawdziwe oblicze islamu, czy sztuczny twór używany w rozgrywkach o władzę?
“Państwo Islamskie” (Daesz) z pewnością nie reprezentuje islamu, który znamy i obok którego żyliśmy przez setki lat. Istnieją siły napędzające je bronią i pieniędzmi, gdyż jest ono użyteczne w tej – jak określił to papież Franciszek – „wojnie toczonej za pomocą chaosu”. Wszystko to jednak czerpie z wypaczonej ideologii religijnej przedstawiającej się, jako inspirowana Koranem. Jest to możliwe, ponieważ w islamie nie ma struktury autorytetu, która przydałaby siły autentycznej interpretacji Koranu i potępiła głosicieli nienawiści. Każdy kaznodzieja może też przedstawić własną interpretację pojedynczych wersetów w sposób umożliwiający uzasadnienie wojny i przemocy i ja jej podstawie wydawać orzeczenia, którym nie zaprzeczą wyższe autorytety.
Wasza Świątobliwość wspomniał o Turcji. Władze tureckie dążą do przywrócenia patriarchatu na swoje terytorium. Przez kilak wieków siedziba patriarchów znajdowała się w pobliżu Mardin. Co zamierza Wasza Świątobliwość?
Nasz patriarchat nosi nazwę Antiochii. Gdy powstawał, Antiochia była częścią Syrii, ówczesną stolicą. Nasze stare kościoły na terenie Turcji mają dla nas ogromną wartość historyczną, ale Damaszek – stolica Syrii – jest i pozostanie naszą siedzibą. To nasz wolny wybór i żadna presja rządów czy partii politycznych nie zmieni naszej decyzji. Daliśmy ziemi zwanej Syrią jej nazwę, którą zachowała po dziś dzień. Nie odejdziemy.
Jaki wpływ ma cierpienie chrześcijan na Bliskim Wschodzie na relacje ekumeniczne między Kościołami i wspólnotami?
Mordercy chrześcijan nie czynią rozróżnienia między katolikami, prawosławnymi czy protestantami. Papież Franciszek nieustannie przypomina o tym mówiąc o ekumenizmie krwi. Wspólne doświadczanie tych sytuacji zbliża nas, pozwala odkryć źródła naszej jedności. Kapłani widzą w sobie braci w jednej wierze i wspólnie podejmują ważne decyzje. Ważne wydaje się na przykład ustalenia wspólnej daty świętowania Wielkanocy. W obliczu cierpień Ludu Bożego których doświadczamy my wszyscy, kłótnie o władzę kościelną okazują się nieistotne.
Czego brakuje do osiągnięcia pełnej jedności?
Musimy wyznawać razem tę samą wiarę i rozwiązać sprawy doktrynalne i teologiczne na obszarze których pojawiają się różnice. Muszę jednak powiedzieć, że chrześcijanie syryjscy dokonują postępów na tym polu – zawarto porozumienie o wzajemnej gościnności między naszym Kościołem a katolikami obrządku syryjskiego. Kiedy wierni nie mogą uczestniczyć w liturgii i otrzymać sakramentów w swoim Kościele, mogą uczestniczyć w liturgii celebrowanej w świątyniach drugiego Kościoła. Dotyczy to również przyjmowania eucharystii.
Wasza Świątobliwość gościł niedawno na konferencji zorganizowanej w Rzymie przez Wspólnotę Sant’Egidio, która poświęcona była Sayfo – ludobójstwu, jakiego Młodoturcy dokonali na chrześcijanach syryjskich równolegle z ludobójstwem Ormian. Dlaczego tak ważne jest chronienie pamięci o tych bolesnych wydarzeniach?
W Kamiszli, kiedy byłem chłopcem, często przychodziłem do kościoła na godzinę przed modlitwami. Siadałem wśród starszych i słuchałem ich opowieści. Wielu z nich przeżyło Sayfo. Mówili o rozdzielonych rodzinach, o dzieciach odebranych rodzicom i oddanych muzułmanom. Widziałem, że opowiadanie o tych strasznych doświadczeniach było sposobem na zrzucenie ciężkiego brzemienia. Przez długi czas jednak, nie mówiło się o tym publicznie. W ostatnich latach Kościoły zaczęły publicznie upamiętniać te tragiczne wydarzenia, wielu ludzi wreszcie usłyszało historie przez długi czas pogrzebane w pamięci rodzin jako rodzaj tabu, rzeczy o której się nie mówi. Było to dla nich wyzwalające. Kiedy jako Kościoły mówimy o Sayfo, przyświeca nam zachęta do wewnętrznego pojednania. Nasi tureccy przyjaciele prędzej czy później będą musieli to zrozumieć: pamięć nie jest dla nas pretekstem do stania przeciwko nim i może pomóc im samym w lepszym zrozumieniu własnej przeszłości i pogodzeniu się z nią.
Tłumaczenie: Redakcja Xportal.pl
Źródło: La Stampa
Jeden komentarz