Od Redakcji: Przedstawiamy wywiad z Alexandrem Norbertem Kossem, kandydatem do parlamentu z listy KUKIZ’15 (okręg wyborczy 25. Gdańsk, miejsce 10.), który zelektryzował opinię publiczną swoimi postulatami politycznymi, nawołując m.in. do rozbioru Ukrainy pomiędzy Polskę, Węgry, Rumunię i Rosję oraz wystąpienia przez Polskę z NATO.
1. Rozgłos przyniosło Panu nagranie, w którym przekonuje Pan, że Republika Litewska w obecnym, szowinistycznym kształcie nie powinna w zasadzie istnieć. Czy jako poseł zamierza Pan wspierać polską irredentę na Wileńszczyźnie, a jeśli tak, to jak?
Jako parlamentarzysta mogę udzielać poparcia politycznego polskim ruchom narodowo-wyzwoleńczym na okupowanej Wileńszczyźnie, nawet jeśli na razie to tylko głębokie podziemie. Mam informacje, że są struktury gotowe do akcji bezpośrednich, mające plany opanowania strategicznych obiektów w Wilnie, szkolone przez patriotycznie nastawionych byłych oficerów Wojska Polskiego. Ludzie ci tylko czekają, aż będą się mogli ujawnić. Najważniejsze jednak, że na miejscu jest wielu kandydatów na nowego Żeligowskiego, którzy cierpliwie wyczekują nadejścia wyzwolenia z Macierzy.
2. Jak powinny wyglądać stosunki Polski z Białorusią, której władze w przeciwieństwie do władz litewskich czy ukraińskich nie są zaczadzone antypolskim szowinizmem?
Powinny opierać się na pragmatycznym interesie, a także na trosce o tamtejszych Polaków. Prezydentowi Łukaszence mam trochę za złe, że wypuszcza z więzień opozycję. Robi dokładnie ten sam błąd, co zbrodniarz Jaruzelski, który powypuszczał internowanych uprzednio KOR-owców i dlatego Polska wygląda teraz jak wygląda. Niemniej, punktów stycznych jest więcej, niż rozbieżności. Zawsze jestem gotów, by wydać całą mieszkającą w naszym kraju tzw. białoruską demokratyczną (tfu!) opozycję legalnym władzom Białorusi. Wspólnie powinniśmy rozwijać wymianę handlową, współpracę wojskową – (może wymiana oficerów łącznikowych?), a także przyglądać się położeniu mniejszości białoruskiej w Polsce i polskiej na Białorusi. Przede wszystkim, Polaków na Białorusi nie wolno mieszać w białoruskie rozgrywki polityczne, jak robią to teraz amerykańskie pieski rezydujące w Warszawie.
3. Czy jest Pan za dalszą obecnością Polski w Pakcie Północnoatlantyckim?
Absolutnie nie. Jestem zwolennikiem rozpoczęcia procedur zmierzających do opuszczenia przez Polskę tego bloku militarnego. Zachód udowodnił już wielokrotnie, że gwarancje bezpieczeństwa z jego strony dają Polsce zawsze skutek odwrotny do zamierzonego. Należy zatem opuścić tę zbrodniczą, agresywną i bezmyślnie awanturniczą organizację (Serbia 1999 – pamiętamy!) i budować własną siłę militarną.
4. Z jakimi krajami według Pana powinna blisko współpracować Polska? Co sądzi Pan o państwach Grupy Wyszechradzkiej czy BRICS?
Przede wszystkim z tymi państwami, które mają z Polską wspólne i istotne z naszego punktu widzenia interesy. Jestem za stworzeniem szlaków komunikacyjnych, handlowych, rurociągów z Północy na Południe, a więc współpraca z państwami Grupy Wyszehradzkiej byłaby tu pożądana. Właściwym byłoby też wspólne występowanie regionu w rozmowach ze wschodzącymi potęgami takimi jak Turcja czy Iran. Trzeba dywersyfikować kontakty polityczne i gospodarcze w dobie przebiegunowania świata i unikać zbytniego opierania się na jednym tylko obranym lewarze. Opowiadam się też za de-idologizacją stosunków Polski z Rosją i skończeniem z kretyńską wojną z Moskwą, której zwolennicy mentalnie tkwią jeszcze w czasach Powstania Styczniowego.
5. Na Pana stronie internetowej widnieje wizerunek m. in. prezydenta Syrii Baszara al-Assada, przywódcy Hezbollahu Hassana Nasrallaha i byłego prezydenta Iranu Mahmuda Ahmedineżada. Jakie relacje powinny według Pana łączyć Polskę i Europę z wymienionymi podmiotami na Bliskim Wschodzie?
Należy zbudować wspólny front przeciwko tzw. „Państwu Islamskiemu”. Z racji tego, że konflikty wywołane przez tę organizację, m.in. w Syrii, przyczyniają się do masowego napływu uchodźców do Europy, jest w naszym żywotnym interesie, aby dopomóc prezydentowi Assadowi stłamsić tę strukturę i upewnić się, że nigdy już się nie odrodzi. W państwach takich jak Syria i Iran są też zasoby, którymi Polska powinna się zainteresować, a które wspomniane podmioty chcą sprzedawać. Jako konsekwentny przeciwnik uzurpatorskiego państwa okupującego Ziemię Świętą nie mogę też nie sympatyzować z ruchami czy państwami, które wiedzą, gdzie jest miejsce tzw. „Izraela”.
6. Jakie historyczne ruchy polityczne są dla Pana najbardziej inspirujące?
Wszystkie, które odpowiadają Cywilizacji Europejskiej, a ta – jak powiedział prof. Bartyzel – to prymat ducha nad materią. Legion Michała Archanioła to przykład z historii najnowszej, który dowodzi, że radykalizm jednostek nigdy nie idzie na marne i który mnie osobiście inspiruje.
7. Których współczesnych przywódców politycznych wymieniłby Pan jako swoje autorytety?
Na bezrybiu, z którym mamy w tych zdominowanych przez demoliberalizm czasach do czynienia, z trudem mógłbym określić któregokolwiek z obecnych władców mianem autorytetu. Byłby to Władimir Putin – gdyby spełnił warunek restauracji Imperium Rosyjskiego i ogłosił się regentem.
8. Jaki model ustroju politycznego jest Panu najbliższy? W jakim kierunku powinna zmierzać reforma polskiego systemu politycznego, jeśli chodzi m. in. o relacje między władzą ustawodawczą i wykonawczą, czy konkretne rozwiązania ustrojowe?
Ideałem dla mnie jest monarchia absolutna, będąca zarazem wolna od tego balastu jakim jest zgubna idea trójpodziału władzy, uknuta wieki temu przez oświeceniowych myślicieli. Jestem też zwolennikiem postulatów zawartych w encyklice papieża Piusa XI „Quas primas”. Jednak bardzo korzystne byłoby już samo przywrócenie w naszym państwie ustroju choćby dyktatorskiego, imperialnego i tradycjonalistycznego. Ustrój państwa powinien odpowiadać prawidłowości, iż człowiek to istota społeczna, nie żyje sam dla siebie, jest częścią większej wspólnoty, która z kolei też ma swoje korzenie. Jest to oczywiście paradygmat w najwyższym stopniu anty-liberalny. Kwestie materialne zaś uznaję za sprawy dalszego rzędu. Odrzucam więc dogmatyzm wszelkich ideologii gospodarczych z socjalizmem i kapitalizmem na czele.
9. Lider Pańskiego komitetu często krytycznie wypowiada się o roli zagranicznych korporacji i sektora bankowego w polskiej gospodarce, nazywając obecny stan rzeczy neokolonializmem. Jakie reformy ekonomiczne uważa Pan za najbardziej naglące?
Zasada wzajemności jest stosowna nie tylko podczas uprawiania polityki zagranicznej w sensie ścisłym, lecz także w trakcie budowania relacji gospodarczych między krajami. Kapitał zagraniczny w polskich istotnych sektorach gospodarczych, takich jak: energetyka, media czy bankowość, nie może przewyższać przynajmniej zbliżonych w proporcjach odpowiednich udziałów polskich firm w spółkach funkcjonujących poza granicami naszego kraju. Jest wielce niepokojącym objawem to, że większość polskiego sektora bankowego jest pod kontrolą (głównie zachodnich) inwestorów. Odrzucam jednocześnie liberalne frazesy jakoby kapitał nie posiadał tożsamości. Postuluję dokręcanie śruby gospodarczym podmiotom zagranicznym eksploatującym Polskę, aż dojdziemy z nimi do stanu naturalnej równowagi. Mając na względzie zasadę nie tworzenia bytów ponad potrzebę, uważam też, że należy przeprowadzić w Polsce gruntowne reformy prawa podatkowego i administracyjnego. Obecnie funkcjonujący skomplikowany system gospodarczy i fiskalny sprzyja głównie zaspokajaniu interesów nomenklatury urzędniczej, okrągłostołowej klasy politycznej i dużego biznesu, który żyje z nią w symbiozie.
10. Jak Pan odniesie się do działalności niejakiego Marcina Reya, tropiącego rzekomą rosyjską agenturę na facebookowym profilu „Rosyjska V kolumna w Polsce”? Również Pan został opisany na tym profilu w kontekście Pańskich poglądów na politykę wschodnią.
Marcin Rey wykonuje wbrew pozorom bardzo pozytywną robotę. Ten nieszczęsny człowiek chciał ujawniać rzekomą rosyjską V kolumnę w Polsce, a skupił w jednym miejscu – i to pod nazwiskami! – ukraińską V kolumnę w naszym kraju. Te nazwiska warto będzie na przyszłość zapamiętać. Oczywiście, problem ukrainofilii jest głębszy, ale można go bardzo prosto rozwiązać. Sam Marcin Rey doprowadził do tego, że bycie pro-ukraińskim to coś w rodzaju obciachu, kojarzącego się z sekciarstwem. Dostaję wiele wiadomości od ludzi, którzy może niekoniecznie na mnie zagłosują, ale którzy są mi wdzięczni, że swoimi nagraniami łamiącymi wszystkie możliwe tabu w polskiej polityce wschodniej wprowadzam nową jakość w debacie publicznej. I tacy jak Rey są wobec tego zjawiska bezsilni. Paradoksalnie, właśnie Marcin Rey pomógł mi w promocji mojego programu ekspansji terytorialnej Polski i jestem mu za to niezwykle wdzięczny.
3 komentarze