Spotkałem się z krytyką ruchów narodowo-socjalnych, zarzucającą im materializm. Krytycy tacy wychodzą z założenia, że jeśli domagamy się konkretów w sprawach ważnych dla życia społeczeństwa, wysuwając szereg żądań (np. państwowe szkolnictwo bądź polityka mieszkaniowa), zależy nam głównie na własnym dobrobycie kosztem innych, a nacjonalizm jest tu jedynie przykrywką bądź zabarwieniem.
Nie wspominając już o epitetach w stylu „ukryci komuniści”, słyszanych ze strony liberalnych konserw, można rzec, że owa krytyka wydawałaby się słuszna pod kilkoma względami. Tak! Chcemy godnego bytu materialnego i nie kryjemy się z tym w obecnym demoliberalizmie, gdzie panuje system „kastowy” w miejsce „klasowego”, a masy Polaków są skazane na funkcjonowanie na krawędzi biedy, ledwo wiążąc koniec z końcem. Czy „pokolenie 1200”*, jak rzekł mój kolega, ma zapewnione godne warunki do rozwoju? Wedle statystyk 80% Polaków do trzydziestego roku życia mieszka z rodzicami. Czy to przywiązanie do rodziny, czy abstrakcyjne ceny mieszkań, liczone w setkach tysięcy złotych? Nie muszę odpowiadać.
Jednak przy zdrowym poczuciu godności człowieka, jeśli chodzi o wynagrodzenia i pracę oraz warunki socjalne, jesteśmy zarazem idealistami, a wręcz ascetami, jeśli chodzi o zasady moralne, jakimi winniśmy się kierować w życiu. Zdajemy sobie sprawę, że godny byt to nie wszystko. Nie zatrzymujemy się w połowie drogi, wiwatując na widok igrzysk i chleba. Wraz ze zmianami materialnymi chcemy przemian duchowych!
Wracając do ekonomii, tak nośne propagandowo obniżenie podatków bynajmniej nie zlikwiduje problemu. Przebudowy wymaga cały system: radykalnej, rewolucyjnej i, co najważniejsze, nie powierzonej staremu partyjnemu betonowi, a ludziom młodym, świeżym w polityce, z ideałami w sercach. To my, Polacy, winniśmy tworzyć swoje państwo. Nie bez powodu państwo jest wspólną umową jego twórców, którzy, zrzeszeni w konkretnym celu w naród, budują dzieło mające służyć zarówno nam, tu i teraz, jak i przyszłym pokoleniom.
Stąd też uważamy, że żadne mrzonki o likwidacji bądź symbolicznym funkcjonowaniu państwa nie powinny nas wprawiać w złudzenia co do zamiarów panów widzących w nich pole manewru do zrobienia dobrego interesu. Zapytajmy tych liberałów, cytujących swoich ekonomicznych bogów, co jest sensem ich życia, jeśli we wszystkim kalkulują. Czy kiedyś w swej kalkulacji nie zaprzedadzą państwa, gdy będzie to dobrym interesem?
Źródło: dezintegracjasystemu.blogspot.com
* 1200 złotych na rękę. Obecnie tj. od stycznia 2012 r., płace minimalną podniesiono o nieznaczny procent.
Jeden komentarz