Piotr Pętlicki: Reakcjonista o reakcjoniście

Stanisław Cat-Mackiewicz h. Bożawola (1896-1966) był jednym z najznamienitszych polskich pisarzy i polityków konserwatywnych. Nie dziwi więc, że w wydanej w 1947 roku na emigracji w Londynie książce zatytułowanej „Dostojewski” na swój warsztat literacki wziął postać Fiodora Michajłowicza Dostojewskiego (1821-1881), wielkiego rosyjskiego pisarza, również konserwatysty – czy wręcz reakcjonisty.

Mackiewicz kreśli portret psychologiczny Dostojewskiego począwszy od jego dzieciństwa. Przez całą książkę przewijają się wątki wiążące przeżycia Dostojewskiego z jego twórczością pisarską. I tak na przykład reminescencje z dzieciństwa, z wychowania przez ojca-tyrana, przywołane są w ostatniej jego książce – „Braciach Karamazow” (1880), która stanowi pewien rodzaj – jak pisze Mackiewicz – „psychologicznej autoanalizy”. Problem działania psychiki ludzkiej jest jednym z głównych wątków obecnych w twórczości rosyjskiego pisarza. „Dostojewszczyzna” – oto określenie na „ludzi stojących na granicy obłędu, nie umiejących opanować swoich umiejętności szaleńczych lub dziwacznych”. Antropologia u Dostojewskiego jest dogłębnie realistyczna i wyrastająca z prawd wiary chrześcijańskiej – natura ludzka jest skażona, nie ma ludzi w pełni czystych, w każdej duszy toczy się śmiertelna walka dobra ze złem. Stąd bohaterami jego powieści są prostytutki, zbrodniarze, szaleńcy – a jednak u każdego z nich da się znaleźć pierwiastki dobra. Takie też było życie samego pisarza – nieustanna walka wewnętrzna, walka z przywarami (jak na przykład hazard), grzech i oczyszczenie, głęboka wiara w Chrystusa – i jednocześnie ciągłe upadki. Jednym z często stosowanych przez Dostojewskiego zabiegów literackich jest odwzorowanie w powieściach postaci, które w swoim życiu poznał. Nie jest to jednak odwzorowanie bezpośrednie, rzeczywiste – częstokroć bohaterowie powieściowi stanowią kompilację kilku realnych osób, albo posiadają ich jedynie niektóre cechy, bądź też są ukazane nie takimi, jakimi faktycznie byli – ale takimi, jakimi Dostojewski chciał je widzieć.

Opisuje Mackiewicz szczegółowo i ze swadą rosyjskie środowisko literackie połowy XIX wieku, w którym obracał się Dostojewski – różne grupy, periodyki, koterie towarzyskie. Związek z jedną z takich grup okazał się być dla Dostojewskiego nieomal tragiczny w skutkach. Należał on bowiem do środowiska skupionego wokół socjalisty Michała Wasilijewicza Pietraszewskiego (1821-1866). Związek z tą grupą nie był w żaden sposób ideowy, był – można by rzec – koniunkturalny. Dostojewski, początkujący literat potrzebował koneksji środowiskowych. Podczas jednego ze spotkań tzw. Koła Pietraszewskiego Dostojewski przeczytał list rewolucyjnego demokraty Wissariona Grigoriewicza Bielińskiego (1811-1848) do wybitnego rosyjskiego dramaturga Mikołaja Gogola (1809-1852), który reprezentował nurt monarchistyczno-reakcyjny. Bieliński poddaje w liście oczywiście druzgocącej krytyce poglądy Gogola i podważa ówczesny porządek panujący w Rosji. Dostojewski razem z innymi członkami Koła został aresztowany i skazany najpierw na karę śmierci, a po ułaskawieniu przez cara na syberyjską katorgę. Dlaczego Dostojewski – w końcu monarchista, może wówczas nie tak wyraźnie i zdecydowanie ujawniający swoje poglądy, ale z pewnością nie socjalista i demokrata – list ten przeczytał? Otóż chciał się w ten sposób przypodobać towarzystwu Pietraszewskiego. Najbardziej skłaniający do refleksji jest sposób prowadzenia śledztwa przez policję. Nie interesują ich tłumaczenia Dostojewskiego, że stanowczo sprzeciwia się republikańskim teoriom. Nie interesuje ich nawet aspekt filozoficzno-politycznej działalności grupy. Interesuje ich za to krytyka przez jednego z pietraszewców „kaprysu wielkiego księcia Michała”, który kazał tak a nie inaczej nazwać jeden z przedmiotów wykładanych w szkole wojskowej. Podważanie struktur społecznych, promowanie wywrotowych poglądów – to nie wzbudziło najmniejszego zainteresowania śledczych. Za to wypowiedź w trzeciorzędnej sprawie, z powodu swojej „nieuprzejmości” wobec wielkiego księcia już tak. Jest to zapewne jedna z przyczyn upadku carskiej Rosji. Kraj rządzony przez biurokratów i dyletantów, którzy nie przywiązywali uwagi do spraw najistotniejszych, za to skupiali się na kwestiach formalno-jurydycznych, system bez jakiejkolwiek głębszej treści – ten system musiał upaść. Gdy tylko pojawiła się grupa pasjonarnych jednostek, fanatyków, którzy mieli serca i umysły wypełnione spójnym systemem społeczno-ekonomicznym, zbiurokratyzowana administracja carska była bez szans. Dodajmy do tego jeszcze fakt, że ideowy monarchista Dostojewski nie mógł liczyć na zainteresowanie dworu carskiego, zaś faworyzowani na polu towarzyskim byli twórcy o poglądach rewolucyjno-demokratycznych…

Rosyjski współczesny filozof tradycjonalistyczny prof. Aleksander Gielejewicz Dugin (ur. 1962) w swoim eseju „Imię moje topór” interpretuje najbardziej chyba znaną powieść Dostojewskiego, „Zbrodnię i karę” (1866) jako manifest prawdziwego rosyjskiego ducha – rewolucyjnego, krwawego, wrogiego kapitalizmowi i lichwie jako takiej. Czyn Raskolnikowa opisuje tak: „Zabijając lichwiarkę, Raskolnikow wykonuje gest paradygmatyczny, Czyn, do którego w archetypiczny sposób redukowane jest całe praxis marksizmu. Czyn Rodiona Raskolnikowa jest aktem rosyjskiej rewolucji, podsumowaniem całej literatury socjaldemokratów, narodników i bolszewików. To fundamentalny gest rosyjskiej historii, który wykonany został po Dostojewskim, a przygotowywany był na długo przed nim, w enigmatycznych początkach narodowego losu. Cała nasza historia dzieli się na dwie części – przed i po zabiciu lichwiarki przez Raskolnikowa. Lecz jako akt dokonany poza czasem odbija się ono w przeszłości i przyszłości. Objawia się w buntach chłopskich, herezjach, powstaniach Pugaczowa i Stieńki Razina, w rozłamie w łonie Cerkwi, w nadejściu mrocznych wydarzeń z początku XVII w., w całej skomplikowanej, wielostopniowej, nienasyconej metafizyce rosyjskiego mordu, która rozciąga się od narodzin Słowian do czerwonego terroru i gułagu. Każda ręka wzniesiona nad czaszką ofiary była prowadzona przez ten sam namiętny, mglisty i znaczący wybuch gniewu. Było to uczestnictwo we wspólnym Czynie i jego filozofii. Zabijanie i śmierć przybliżają wskrzeszenie umarłych”. Jednak według Dugina rosyjska rewolucja ulega degeneracji, gdyż Raskolnikow przyjmuje humanitarystyczne teorie dotyczące stosunku do odbierania życia. Jest to zapowiedź upadku rewolucji bolszewickiej, która zdegenerowała się w system biurokratyczny – taki sam, przeciwko któremu powstała. Interpretacja Mackiewicza jest zgoła inna. Dostojewski jako gorliwy chrześcijanin, po szczególnym nawróceniu na katordze, gdzie kilkukrotnie przeczytał Ewangelie, pisze dzieło stanowczo broniące tradycyjnej moralności chrześcijańskiej wypływającej z Dekalogu. Raskolnikow nie jest żadnym „symbolem rewolucji”, lecz grzesznikiem – jak każdy z nas – który uległ wpływom zgubnych teorii, jednak przeżywa nawrócenie i wraca na Bożą ścieżkę. Dugin stwierdza również, że od czasów Chrystusa najważniejsze nie jest Prawo, a Miłość. Także i tu Mackiewicz stoi na odrębnym stanowisku. Nie odrzuca Dekalogu, uważa jednak, że w „Zbrodni i karze” Dostojewski chce przekazać, że „porządek moralny między ludźmi nie da się utrzymać samymi nakazami i zakazami, że porządku moralnego musi bronić czynnik mistyczny”.

Dostojewski był zaciętym wrogiem rewolucji – tak liberalnej, jak i anarchistycznej czy socjalistycznej (zresztą te pojęcia są do siebie zbliżone – liberałowie, demokraci, anarchiści, socjaliści – wszyscy chcieli jednego: obalenia monarchii i utworzenia nowego porządku). „Rzuca anatemę na rewolucjonistów nie za ich działania, lecz za ich myśli. Nienawidzą Boga – nienawidzić Boga mogą tylko opętani” – pisze Mackiewicz. Myśl polityczna Dostojewskiego wydaje się być bliska europejskim pisarzom kontrrewolucyjnym. „Bunt i bezbożność są synonimami” – pisał Joseph hr. de Maistre (1753–1821), sabaudzki reakcjonista. „Wszyscy, którzy nie są przyjaciółmi Boga, Chrystusa i Kościoła, są ich przeciwnikami” – stwierdział z kolei Juan Donoso Cortés (1809–1853), hiszpański kontrrewolucjonista. Jeszcze jedna kwestia jest pomiędzy Dostojewskim a Donoso Cortésem zbieżna. Pisze Mackiewicz: „Rewolucjoniści mają charakter, upór, wreszcie reprezentują pewne wartości fachowe. Natomiast liberał w ujęciu Dostojewskiego to frazes, małoduszność, tchórzostwo. Boją się rządu, boją się rewolucjonistów, wciąż kłamią i przybierają teatralne pozy”. Ten sam brak zdecydowania u liberałów zauważa hiszpański markiz: „Liberał bowiem, jako człowiek kompromisu, pragnie aby nigdy nie nadszedł dzień radykalnej negacji lub pełnej afirmacji; dlatego przy pomocy dyskusji zamąca wszystkie pojęcia, rozplenia sceptycyzm wiedząc, że lud, który nieustannie, przy każdej sprawie, słyszy z ust swoich sofistów «za» i «przeciw», w końcu nie wie już czego ma się trzymać i pyta się, czy prawda i fałsz, sprawiedliwość i niesprawiedliwość, hańba i honor rzeczywiście są ze sobą sprzeczne, czy też raczej są tym samym, rozpatrywanym z różnych punktów widzenia (…) stan taki nie może trwać zbyt długo. Człowiek jest zrodzony do działania, i wieczna dyskusja, która nie zostawia miejsca na działanie, jest czymś nienaturalnym. Nadejdzie dzień, kiedy lud pchany swoimi instynktami runie na ulice, aby zdecydowanie zażądać wypuszczenia Barabasza lub Jezusa, i aby przewrócić katedry sofistów”.

Zbieżność Dostojewskiego z zachodnioeuropejskimi tradycjonalistami jednak na tym się kończy. Dostojewski jest organicznym wrogiem Okcydentu, z którego wychodzi wszelkie zło, jest fanatycznym wrogiem katolicyzmu. Katolicyzm dla niego jest gorszy od ateizmu. Szczególną nienawiścią darzy Polaków – owych renegatów Słowiańszczyzny, którzy zdradzili wspólne korzenie na rzecz cywilizacji zachodniej i rzymskiego katolicyzmu. Jednak są w owym antypolonizmie Dostojewskiego pewne dysonanse – usiłuje swoje pochodzenie wywodzić od polskich szlachciców Dostojewskich. Miał on bowiem kompleks z powodu pochodzenia nie ze szlachty dawnej, rodowej. Tytuł szlachecki otrzymał po ojcu, który dostał go dzięki byciu lekarzem wojskowym. Antypolonizm Dostojewskiego nie przeszkadzał mu w ubarwianiu swoich korzeni. Również na Syberii z szacunkiem odnosił się do polskich zesłańców, jako do szlachciców (kompleks szlachecki!), patriotów walczących o swój kraj, a nie kryminalistów czy rewolucjonistów podburzających ład społeczny w imię rewolucyjnych ideologii.

Reakcjonista. Monarchista. Chrześcijanin – taki właśni był Dostojewski.

Piotr Pętlicki

Stanisław Mackiewicz, Dostojewski, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1957

niedziela_w_kopalni

2 komentarze

Leave a Reply