Andrzej Zienkiewicz: Mity liberalnej ekonomii – Krzywa Laffera i efekt wypierania

Pomimo tego, że rozwój myśli ekonomicznej dostarczył intelektualnych środków dla uwolnienia się od przesądów, które tak nachalnie propagują liberałowie, to jednak podręczniki ekonomiczne stale udzielają swej gościnności liberalnym mitom, a ekonomia pozostaje cały czas pod wpływem tej ideologii. Z pewnością nie rozprawimy się z wszystkimi narzędziami liberalnej propagandy, ale przynajmniej spróbujemy odnieść się do najbardziej popularnych ekonomicznych humbugów. Zaczniemy od dwóch z nich: krzywej Laffera i tzw. efektu wypierania.

Środowiska lobbujące za obniżką podatków powołują się często na tzw. krzywą Laffera, konstrukcję szczególnie forsowaną przez przedstawicieli ekonomii podaży w okresie prezydentury Ronalda Reagana. J. Stiglitz nazwał popularną krzywą ,,teorią nabazgraną na kawiarnianej serwetce”. Jak postaramy się pokazać – miał sporo racji.

Prof. Robert Gwiazdowski tak charakteryzuje krzywą Laffera: ,,Jej kształt determinują skrajne stopy podatkowe. Gdyby wysokość stawki podatkowej wynosiła 0%, wpływy państwa będą wynosiły również 0. Jednakże przy stawce podatkowej 100 % wpływy państwa także wyniosą zero. Optymalna stawka podatkowa mieści się więc gdzieś pomiędzy tymi skrajnościami. Przekroczenie tego optimum powoduje spadek dochodów państwa – mimo zwiększenia stawki podatkowej wpływy z podatków zaczynają maleć. Remedium na poprawę sytuacji nie jest więc zwiększenie stawek podatkowych, a wręcz przeciwnie – ich obniżenie. Istnieją bowiem dwie stawki podatkowe przynoszące ten sam dochód: jedna położona jest powyżej, a druga poniżej stopy optymalnej.(1)”

Zgodnie z opisem przedstawionym przez prof. Gwiazdowskiego krzywa Laffera będzie miała mniej więcej taką postać:

Osoby posiłkujące się ideą krzywej Laffera rzadko uściślają czy mowa o podatku krańcowym czy całkowitym. Jeśli mamy na myśli podatek krańcowy to nie ma powodu sądzić, że przy stopie podatku równej 100 % przychody Państwa będą w konsekwencji zerowe. Podatek krańcowy w wysokości 100 % oznacza, że dochody przekraczające określoną wysokość pobierane są przez Państwo w całości. Poddani nie mają powodu, aby przerwać działalność zarobkową, jeśli zadowalają ich dochody z niższych przedziałów (2).

Przypuszczając, że mamy na myśli podatek całkowity w wysokości 100 % to jaka byłaby reakcja podmiotów gospodarczych?  Podatkom zawsze towarzyszą dotacje i skoro Państwo zabiera obywatelom 100 % wszystkich dochodów to nie po to, by urzędnicy państwowi je przejedli. Państwo kieruje część środków do gospodarki, a ta wspomagana jest tymi dotacjami i w konsekwencji dochody Państwa nie wynoszą zero (3). O podatkach trzeba zawsze mówić w sensie netto, czyli po pomniejszeniu o dotacje. Zakładając, że jednak nie istnieją żadne dotacje a podatek całkowity wynosi 100% to dochody Państwa dalej nie wynoszą zero. Arthur Laffer nie wziął istotnej rzeczy pod uwagę – kosztów uzyskania przychodu. Przy podatku całkowitym 100% dalej mógłby istnieć motyw do pracy.

Na czym polega jednak kardynalny błąd Arthura Laffera? Wynika on z niedostrzeżenia efektu mnożnikowego. Dla określenia dochodów budżetowych dana jest formuła:

T = Y x t/1 – t gdzie Y oznacza dochód brutto w gospodarce, a t stopę podatkową.

Załóżmy, że Y = 100 a t = 0,1. Oto wynik jaki otrzymamy: 11,11(1).

Jeśli stopa podatkowa wzrośnie czterokrotnie to wynik będzie wynosił: 66,(6).

Budżet Państwa wzrósł sześciokrotnie z powodu wystąpienia wcześniej wspomnianego efektu mnożnikowego będącego konsekwencją faktu, że sfera budżetowa również płaci podatki i z tej właśnie przyczyny dochody budżetowe wzrosły ponadproporcjonalnie (4). Z efektu mnożnikowego wynika, że w miarę zbliżania się do opodatkowania w wysokości 100% budżet będzie zmierzał do nieskończoności. Krzywa Laffera powinna być więc wypukła. Nieskończoność można by wyeliminować likwidując efekt mnożnikowy, tzn. zwolnić sferę budżetową z opodatkowania.

W przypadku stopy podatkowej wynoszącej 100 % w mianowniku równania pojawia się zero, co oznacza, że idea podatku w wysokości 100 % jest niemożliwa nawet teoretycznie.

W końcu – o zachowaniach podatników nie decyduje wysokość nominalnej stawki opodatkowania tylko wysokość stawki realnej. Musi być wzięty pod uwagę system ulg i zwolnień i dlatego nie można rozpatrywać stopy podatkowej w oderwaniu od całego systemu podatkowego.

Kolejny mit do którego się odniesiemy to tzw. efekt wypierania. Sugeruje on, że Państwo, które pragnąc pobudzić wzrost globalnego popytu poprzez zwiększenie deficytu budżetowego lokując na rynku kapitałowym emitowane przez siebie obligacje doprowadza do wzrostu stopy procentowej, a przez to wypiera z rynku prywatnych inwestorów (5).

Podług orientacji neoklasycznej efekt wypierania jest zawsze rezultatem ekspansywnej polityki fiskalnej. Zdaniem keynesistów wydatki publiczne finansowane z deficytu podnosząc poziom aktywności gospodarczej wcale nie muszą prowadzić do tego przed czym tak często przestrzegają ekonomiści neoklasyczni – wzrostu stopy procentowej. Nie można zapominać o ważnej roli jaką spełnia polityka monetarna. Jeśli bank centralny prowadzi politykę elastycznego pieniądza to długoterminowa stopa procentowana może pozostać bez zmiany bez względu na rozmiar deficytu budżetowego. Nawet gdy Państwo zaciąga kredyty w bankach komercyjnych to przecież dokonuje później wypłat osobom prywatnym, a zarobione pieniądze wracają z powrotem do banków w postaci wkładów. Michał Kalecki podkreśla że, wypieranie inwestycji prywatnych musiałoby oznaczać, że pieniądze zarobione przez ludzi dzięki wydatkom publicznym finansowanym z deficytu są całkowicie tezauryzowane, a przecież takie założenie ciężko przyjąć (6).

Założenie, że inwestycje prywatne zależą tylko od wysokości stopy procentowej jest zbytnim uproszczeniem rzeczywistości. Może się zdarzyć i tak, że inwestycje reagują silniej na wzrost globalnego popytu wywołanego poprzez zwiększone wydatki rządowe i wówczas pomimo wzrostu stopy procentowej będziemy mieli do czynienia ze wzrostem inwestycji.

Wreszcie – jak zwykle ekonomia neoklasyczna przedstawia nam tylko część prawdy, a to dlatego, że przekonanie o wypieraniu inwestycji prywatnych przez inwestycje państwowe koresponduje z zerową wartością mnożnika, z którą mamy do czynienia tylko przy pełnym zatrudnieniu (7). Przy pełnym zatrudnieniu również konsumpcja może wypierać inwestycje prywatne, ponieważ efekt wypychania dotyczy każdego składnika globalnego popytu, nie tylko inwestycji finansowanych z deficytu. Postulowanie ,,zdrowych wydatków publicznych” w czasach niskiej koniunktury jest nieefektywne i bardzo szkodliwe.

Wydaje się, że udało nam się pokazać, że zarówno krzywa Laffera jak i efekt wypierania, pomimo tego, są tak często przywoływane przez liberałów to w istocie opierają się na bardzo kruchych podstawach.

Andrzej Zienkiewicz

  1. R. Gwiazdowski, Emerytalna katastrofa i jak się chronić przed jej skutkami, Poznań 2012, s. 118.
  2. J. Żyżyński, Budżet i polityka podatkowa. Wybrane zagadnienia, Warszawa 2009, s.      230.
  3. Ibidem, s. 229.
  4. Ibidem, s. 155
  5. Z. Fedorowicz, Podstawy teorii finansów, Warszawa 1991, s. 162
  6. J. Lopez, M. Assos, Michał Kalecki, Warszawa 2010, s. 183
  7. R. Skidelsky, Aktualność Keynesa, w: K. Łaski, J. Osiatyński, Globalny kryzys gospodarczy po roku 2008. Perspektywa postkeynesowska, Warszawa 2015, s. 234

 

7 komentarzy

Leave a Reply