Adam Danek: Filozofia kultury Stanisława Cata-Mackiewicza

Od Redakcji: W galerii fetyszów środowisk prawicowych i narodowych w Polsce poczesne miejsce zajmuje teoria cywilizacji prof. Feliksa Konecznego (1862-1949), do której środowiska te nie dopuszczają innego stosunku, niż czołobitny. Nie podzielamy ich bezkrytycznego zachwytu. Teoria Konecznego uchodzi często za „konserwatywną”, a w rzeczywistości jest apoteozą demokracji i liberalizmu, udrapowaną dla niepoznaki w wymyślną szatę historiozoficzną. Teoria Konecznego ma uzasadniać pogląd o bezwzględnej wyższości „cywilizacji łacińskiej/zachodniej” nad wszystkimi innymi cywilizacjami, dla których uczy pogardy. Jeżeli wczytać się w nią uważnie, nie można nie zauważyć, że zasadę spajającą „cywilizację łacińską” w ujęciu Konecznego stanowi nie katolicyzm, a różna od niego „zachodniość”. (Katolicyzm jako taki nie jest zachodni, lecz uniwersalny, przekraczając wszelkie doczesne granice, w tym granice między cywilizacjami.). Teoria cywilizacji Konecznego okazuje się więc wytworem tego, co nazywamy zachodniactwem. Jako lepszą alternatywę dla jego filozofii kultury proponujemy Czytelnikom filozofię kultury Stanisława Cata-Mackiewicza (1896-1966), której zwięzły autorski wykład prezentujemy poniżej – ciekawszą, wolną od szowinizmu przebranego w uczony kostium, a przy tym sformułowaną przez monarchistę i imperialistę, nie przez demoliberalnego „wolnościowca”. (A.D.)

Mam swój sposób dzielenia ludów, psychologii ludów starego świata. Dzielę ich przede wszystkim na ludy lądu i ludy morza. Narodem morza, oceanu są Anglicy. Na fale Oceanu patrzyłem tylko z brzegu, jak i na chorągiew z krzyżem czerwonym dumnych statków brytańskich. Nie lwy lecz mewy powinny być w herbie Anglików. Ludy kontynentu europo-azjatyckiego dzielę według cech najbardziej codziennych, najbardziej powszechnych, a więc najbardziej realnych, według napitków codziennych. Już Fryderyk Nietzsche mówił o wpływie psychologicznym piwa i wina i różnicy, która stąd wypływa pomiędzy Francuzami a Niemcami.

Dzieliłem ludy europejskie na psychologię wina, psychologię piwa, psychologię herbaty. Wino – to stara kultura romano-gallijska, kultura konkretna, jasna, wyraźna. Piwo, to ciężar i masywność umysłowości niemieckiej. Herbata to tajemnicza jakaś nostalgia, płynąca z Azji, która jako obcy osad dopływa brzegów Europy.

Polacy są skrzyżowaniem tych kultur. Kultura wina płynęła do nas obficie za czasów ostatnich Jagiellonów. Piwo zwyciężyło w Wielkopolsce i Galicji. Podobno był to napój polski, znany w Polsce dawniej, niż gdzie indziej. Herbata opanowała północ Polski. My, Polacy litewscy jedynie należymy całkowicie do psychologii herbaty. Tworzymy z Rosjanami jedną rodzinę.

W tym moim podziale brakowało mi czegoś. Zapomniałem jak to po zwycięskiej batalii pod Wiedniem, przodkowie nasi z ciekawością uchylali zasłon cudownych, przepysznych namiotów w tureckim zdobytych obozie. Jak to namiot któregoś z wodzów miał 36 pokoi i tyle skrytek, tyle pokoi, „których nie ma”, że dnia trzeciego po opanowaniu łupów znaleziono tam dopiero ukrytą kochankę wezyra. Jak to przez wieki nie zwiędnie zapach róży, nie zjełczeje łechcąca goryczka czarnej kawy, nie przestanie pachnąć, pociągać i tęsknić wyraz: kochanka.

Otóż czarna kawa. Zapomniałem, że nie na trzy, a na cztery pierwiastki da się rozłożyć psychologia kultury europejskiej. Psychologia czarnej kawy! Psychologia słodkiego odpoczynku; podnieconych, łaknących nerwów. Czarna kawa, co za prześliczny napój. Ktoś ze smakoszy mi powiedział, że naprawdę są dwie rozkosze podniebienia, to jest czarna kawa i woda źródlana. Przy kryształowej wodzie źródlanej i pachnącej kawie czarnej – szampan francuski to grubianin, a wódka, czy piwo to ordynarne chamy.

Kiedyś w jakiejś gazecie wyczytałem napad na Sieroszewskiego*, że przez wprowadzenie syberyjskich pierwiastków do literatury naszej zniekształca tę literaturę. Co za nonsens, – co za brednie po trzy grosze od wiersza. A pióra strusie w klejnotach francuskich, angielskich i naszych. Czy to nie takaż Syberia? A lwy, lamparty i tygrysy na tarczach herbowych. A średniowiecznego gotyku poszczególne epizody. – Przecież to także wszystko przywiezione ze wschodu, z wypraw krzyżowych. W Warszawie w 1919 roku ogłasza się Wilia sybiraków z magicznymi sztukami szamańskimi, z teatrem cieniów, z pamiątkami z lat niewoli, spędzonych w Azji. Przecież Syberia to także nasze wyprawy krzyżowe. Im większy jest naród tym więcej wchłania w siebie pierwiastków obcych. Pozostawmy Estom pielęgnowanie czystej estońskości.

Stanisław Cat-Mackiewicz

* Wacław Sieroszewski (1858-1945) – pisarz, poeta, etnograf i polityk. Prawie dwie dekady (1880-1898) spędził na Syberii, gdzie został karnie zesłany za działalność w ruchu socjalistycznym. Autor wiele powieści utrzymanych w młodopolskiej stylistyce, opisujących życie ludów Dalekiego Wschodu, które przyniosły mu popularność wśród polskich czytelników. W 1914 r. mimo swego wieku zaciągnął się ochotniczo do Legionów Polskich – był najstarszym legionistą. W 1933 r. objął stanowisko prezesa świeżo utworzonej Polskiej Akademii Literatury, które zajmował do końca jej istnienia w 1939 r. Politycznie był reprezentantem lewego skrzydła sanacji. (Przyp. Redakcji Xportalu)

Źródło: Stanisław Mackiewicz, Książka moich rozczarowań, Warszawa 1939, s. 376-377.

11 komentarzy

Leave a Reply