Patryk Chruślak: Nakaz wolności

Jeszcze na początku pandemii związanej z wirusemCOVID19, gdy po miesiącu domowej izolacji rodziny zamknięte w mieszkaniach zaczęły ze sobą wariować, nie mogąc odnaleźć się w nowej rzeczywistości, wszczęły się rozmowy i pojawiły pytania, kiedy to wszystko się właściwie skończy i znowu będzie normalnie? Miesiące postępujących, to luzujących się na zmianę obostrzeń, sprawiły, że świat wielu Polaków stanął nagle na głowie, a dotychczasowe życie, jakie prowadzili nasi obywatele, zmieniło się nie do poznania. Warto jednak zadać sobie pytanie, czy aby na pewno z otwartymi ramionami powinniśmy wyczekiwać rzeczywistości znanej nam sprzed pandemii i traktować ją jako coś normalnego?

Liberalny terror

Żyjemy w czasach zdominowanych przez kult jednostki i moralności praw człowieka, które na dobre zadomowiły się Polsce, od momentu transformacji ustrojowej. Zwycięski liberalizm stał się jedynym wyznacznikiem narzuconego społeczeństwom bytowania, zarówno w sferze ekonomicznej jak i technologicznej, co w równie wielkim stopniu społecznej i kulturowej. Obecne realia pokazują nam, że jakakolwiek próba podważenia panującego statusu quo, jest zwyczajnie niedopuszczalna, inaczej jego agitatorzy wystawią nas na ostracyzm społeczny, odziewając w szaty upiorów i idei z przeszłości oraz przedstawiając jako OGROMNE zagrożenie dla współczesnego świata.

Przykładów dyskryminacji ludzi i środowisk ze względu na odmienne od dozwolonych poglądów nie trzeba daleko szukać, a najbardziej jaskrawy z nich, to bodajże przedstawianie wojny na Bliskim Wschodzie, gdzie humanitarne bomby NATO-wskich siepaczy spadają na głowy rdzennej ludności, jako pochodną walki z terroryzmem. Najciekawsze jednak jest to, że w opinii publicznej funkcjonuje mit o realnej „antysystemowości” co niektórych ludzi i środowisk, które jednak, zamiast podkreślać absurdalność współczesnej polityki wolą zajmować się tematami czysto medialnymi i biegać w chlewie wraz ze swoimi kolegami po fachu. Okazuje się bowiem, że dziwnym trafem System nie tyle dopuścił tych ludzi do głosu i pozostawił na wolności, ile również dał możliwość uczestnictwa w zwierzęcym wyścigu do koryta…

Niech za przestrogę dla niedowiarków posłuży tutaj przykład Mateusza Piskorskiego, który na własnej skórze przekonał się, co w praktyce oznacza wolność słowa i prawo do odmiennych poglądów. Twórca i przewodniczący pierwszej nieamerykańskiej partii w Polsce wraz ze swoją wizją wyrwania Ojczyzny ze szpon USA okazał się o wiele groźniejszy dla Systemu aniżeli różnej maści wolnościowcy, przystrojeni w antysystemowe piórka. Warto również dodać, że to nie przeciw tym wojującym liberałom, a członkom Komunistycznej Partii Polski, którzy podobnie jak Piskorski zostali oskarżeni za odmienne od obecnej władzy poglądy, toczy się właśnie postępowanie karne. Sympatia lub jej brak, do tej czy innej formacji politycznej ma tutaj drugorzędne znaczenie, ponieważ patrząc na fakty-wnioski powinny nasuwać się same.

W jednej ze swoich prac Aleksander Dugin zauważył, że: Liberalizm w epoce Ponowoczesności przechodzi ze sfery podmiotu w sferę przedmiotu[1], co w dzisiejszych czasach wydaje się idealnie obrazować, to z czym przyszło nam się mierzyć. Oprawca wraz ze swoim jednobiegunowym modelem rozwoju historii, który narzuca państwom i żyjącej w nich społeczności, nie jest bowiem utożsamiany, jako najeźdźca i zagrożenie, a raczej jako naturalna kolej rzeczy, coś równie normalnego, co życie na kredyt czy brak ludzkiej empatii, które ze sobą przyniósł. Rzecz jasna, ludzie muszą mieć wroga, dlatego kreuje się go na potrzeby gawiedzi, by skanalizować jakikolwiek opór, a on przystrojony w różne tematy zastępcze, co pewien czas, skutecznie straszy i odwraca uwagę tubylców skaczących sobie do gardeł.

Globalizacja –tolerancyjna twarz kolonializmu

Stworzona niespełna sto lat temu leninowska teoria imperializmu głosiła, że zmonopolizowanie się ówczesnego systemu kapitalistycznego i ukształtowanie panowania kapitału finansowego, stanowią ostateczne przejście do wyższego ustroju społeczno-ekonomicznego będącego równie jego szczytową formą. Można mieć różne zdania na temat samego wodza Rewolucji, jednak trzeba przyznać, że jedno z jego najsłynniejszych dzieł[2] bardzo dokładnie obnażyło metody, jakimi posługiwały się ówczesne mocarstwa w celu własnej ekspansji oraz politycznego i ekonomicznego skolonizowania podbitych państw i narodów.

Samo pojęcie imperializmu większości ludzi bez wątpienia kojarzy się właśnie z jego pierwotną formą w postaci wielkich podbojów, którym towarzyszył rabunek naturalnych surowców oraz niewolnicza praca rdzennej ludności. Dla przeciętnego obywatela, taki opis wydaje się równie odległy, co niewolnictwo, a w dobie cyfryzacji i przeniesienia życia do Sieci, obraz przejmowania gwałtem obcych terenów i upodlenie ich mieszkańców staje się czymś zupełnie odrealnionym, znanym tylko z kina. Taki stan rzeczy wydaje się dołować podwójnie, tym bardziej że jednakowo niewolnictwo (również w swojej tradycyjnej formie[3]), co agresywną politykę zaborów, praktykuje się obecnie na niewyobrażalną skalę, różnią się one jednak od swoich poprzedniczek swym „humanitarnym” charakterem.

Działacz Algierskiego Frontu Wyzwolenia Narodowego, Frantz Fanon na temat podbojów i zniewolenia pisał, że: Pojawienie się kolonizatora oznacza śmierć tubylczej społeczności, letarg kulturowy, petryfikację jednostki. Dla skolonizowanego życie może rozkwitnąć na nowo tylko na rozkładających się zwłokach kolonizatora[4]. Chociaż przytoczony cytat odnosi się do XX-wiecznych realiów krajów kolonialnych Afryki Północnej i towarzyszącej im wówczas walki narodowo-wyzwoleńczej, to gdy spojrzymy na nasze rodzime podwórko trudno nie dostrzec wspólnej analogii pomiędzy ówczesnym ubezwłasnowolnieniem Algierczyków a dzisiejszą formą zaborczości, którą się nam funduje. Brakuje jednak takiego ducha walki…

Globalizacje codziennego życia mieszkańców naszego kraju, można porównać do pędzącego samochodu bez hamulców i kierowcy, który zdaje się zjeżdżać wciąż z górki i nabierać tempa, przy czym zostawia za sobą trwałe ślady. Gdy prześledzimy bowiem, jak na przestrzeni lat społeczeństwo zaabsorbowało nawyki oraz zachowania, które kiedyś wydawały się czymś nie do pomyślenia, zobaczymy, nie tyle wyparcie się własnej tradycji i przekonań, ile przede wszystkim postępującą liberalizację i niczym nieskrępowane, ludzie upodlenie.

Dziś, dla większości Polaków, św. Mikołaj to grubas z siwą brodą trzymający w ręku coca-colę, a tradycyjnie rozumiane uroczystości Wszystkich Świętych, coraz częściej wypiera wszechobecny karnawał Halloween ze swoimi upiornymi dyniami i złowieszczym makijażem, co zdaje się już wcale nikomu nie przeszkadzać. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że ludzie, którzy jeszcze kilka lat temu głośno oburzali się w związku z „profanacją chrześcijaństwa”, dziś wesoło hasają po wystrojonych centrach handlowych, korzystając z promocji związanych z tą amerykańską wersją Święta Zmarłych… Dodajmy do tego, tysiące barów serwujących trujące jedzenie, rozsianych po całym kraju, demoralizację i hedonizm promowane poprzez szeroko rozumianą kulturę, oraz wiele innych czynników będących następstwem z westernizowania ludzkiej świadomości, a przed oczami pojawi nam się wyraźny obraz obcego, Zachodniego osadnictwa na miarę XXI wieku.

Rzecz jasna, pojawiają się nieraz całkiem rozsądne głosy z różnych stron sceny politycznej, które zwracają uwagę na współczesne zagrożenia, jednak w momencie, gdy są one oderwane od całości danego zjawiska, jakikolwiek sprzeciw jest nie tylko pozbawiony sensu, ale cementuje również trwałość Systemu. Tyczy się to zarówno środowisk kładących nacisk na sprawiedliwość społeczną, które to żywo dyskutują na temat możliwości udoskonalenia współczesnej ekonomi, zależnej notabene w pełni od wymogów kapitalizmu, jak również naiwnej wiary konserwatystów, którzy wroga etyczności upatrują wyłącznie w samym tylko ruchu LGBT będącym skutkiem, anie przyczyną tego, że świat stanął na głowie.

Zdehumanizowane społeczeństwo technologiczne

Dokładnie ćwierć wieku temu, jeden z najbardziej nieuchwytnych amerykańskich terrorystów, Theodore John Kaczynski zwany również Unabomberem, pod groźbą dalszych zamachów bombowych zmusił największe amerykańskie czasopisma do opublikowania napisanego przez siebie manifestu[5] w którym to, poddawał radykalnej krytyce ówczesne społeczeństwo cywilizacji technologicznej, ostrzegając przed jej rujnującymi skutkami. Mogłoby się wydawać, że dwadzieścia pięć lat, to wcale nie tak długo, jednak gdy prześledzimy jak gwałtownie, na przestrzeni tego okresu rozwijała się technologia, uświadomimy sobie zarówno ogrom tego zjawiska, jak i również przepaść, jaka dzieli nas obecnie z autorem słynnego credo, który o szkodliwym wpływie techniki na społeczeństwo ostrzegał w momencie, gdy ta, jeszcze ledwo raczkowała.

Rzecz w tym, że postępująca industrializacja, to nie wyłącznie zagrożenie dotyczące szeroko pojętej ekologii, przynajmniej nie tak jak rozumują ją współcześni apologeci praw człowieka i ruchów ekologicznych. Oczywiście, zarówno aspekt eksploatacji surowców naturalnych naszej Planety, jak i również destabilizacja fauny i ciągłe oddalanie człowieka od transcendentnej więzi z matką naturą, są bezspornie kwestiami, których nie powinno się dzisiaj pomijać. Jednakże, w naszym wypadku chcielibyśmy skupić się przede wszystkim na totalitarnym charakterze cybernetycznej rewolucji oraz wirtualizacji życia społecznego i idącej za nią dehumanizacji.

Żyjąc w świecie ulepionym na wzór Zachodniej demokracji liberalnej, nie sposób zauważyć pewnej sprzeczności w głównej linii propagandowej, którą tak usilnie próbują nam wbijać do głów współcześni specjaliści od zarządzania społeczeństwem. Okazuje się bowiem, że serwowane zewsząd hasła o wolności jednostki i poszanowaniu indywidualnej różnorodności, mają się nijak do autorytatywnego charakteru różnorakich „wygód” oraz „przywilejów”, którymi w dobie digitalizacji, łaskawie obdarzyli nas jaśniepanowie.

Rzeczywistość pokazuje, że chcąc zrobić zakupy w jednej z zagranicznych sieci sklepów, lub w momencie, gdy spóźniliśmy się do pracy, w której składamy części dla niemieckich przemysłowców i chcemy szybko zamówić przejazd czymś na wzór taksówki, jeżeli nie jesteśmy posiadaczami odpowiedniego telefonu i zainstalowanych w nim aplikacji zostaniemy zwyczajnie z dyskryminowani ! Dodajmy do tego ciągłe aktualizacje w naszych komputerach i smart fonach, bez których nie będziemy mogli w pełni korzystać ze sprzętu, który teoretycznie został przez nas zakupiony, czy chociażby odchodzenie od tradycyjnego pieniądza, gdzie nie za wszystko jesteśmy już w stanie zapłacić gotówką, a po sznurku do celu zaczniemy zauważać serwowaną nam na tacy obłudę.

Kolejna sprawa to kwestia odczłowieczenia. Nie sposób wyczekiwać dnia, aż cały nasz gatunek będzie hodowany w butelkach, a codzienna dawka Somy[6 ] stanie się obowiązkową rutyną. Rozejrzyjmy się, to właśnie naszemu pokoleniu przyszło żyć w czasach, które w swoich antyutopijnych wizjach zwiastowali nam pisarze fantastyki naukowej. Książkowe opisy oraz nazewnictwo dotyczące danych zjawisk powinniśmy potraktować wyłącznie jako symbol.

Rachunki uiszczane za pomocą przelewów, którym podobnie jak w przypadku tradycyjnych zakupów, wypieranych przez internetowe dyskonty, nie towarzyszy już ani kontakt z prawdziwym, żywym człowiekiem, ani z namiastką świeżym powietrzem i naturą. Strach przed szczepionkami zawierającymi elektroniczne podzespoły mające śledzić nasze poczynania ? Przecież od lat, każdy nasz krok skrupulatnie nadzorują smartphony zakupione na raty, jak większość nowoczesnych gadżetów, ba niektórzy zaopatrzyli się nawet w opaski spełniające funkcję zegarka, które jednocześnie monitorują ich nędzne funkcje życiowe…

Przeniesienie życia do Sieci, większość osób traktuje jako rozrywkę, która zastąpiła tradycyjny model trwonienia czasu dla współczesnego człowieka, jakim do niedawna było jeszcze wpatrywanie się w ekran telewizora. Programy tok-show i oglądanie reklam gdzie próbowano nam wcisnąć sprzęt AGD, to nic w porównaniu do dzisiejszych wideo relacji na portalach społecznościowych i towarzyszącej im autoreklamie, a fakt, że dostęp do udziału w przeżywaniu życia za innych mamy dosłownie wszędzie, sprawił, że kontakty między ludzkie weszły, a raczej na dobre wyszły ze znanej nam dotąd strefy.

Wokół sytuacji związanej z COVID19 krążą różne zdania, smutna prawda jest jednak taka, że obostrzenia wprowadzone w związku z koronawirusem, drastycznie spotęgowały tylko to, na co nikt w ciągłym pędzie życia, nie miał czasu zwrócić uwagi.

Antidotum na zarazę?

Świat się zmienił, a idee i prądy intelektualne, które jeszcze w zeszłym wieku uważano za przebrzmiałe i reakcyjne, dziś na nowo świecą triumfy ukazując aktualność niektórych z prezentowanych przez siebie tez. Znów, stają się przez to atrakcyjne dla ludzi, którzy odrzucają stare podziały na rzecz wzajemnych zainteresowań płynących z„ totalitarnych” koncepcji oraz ich sprzeciwu wobec wroga, którym jest System neoliberalny.

Znamy z historii, zarówno wielkich uczonych, jak i wybitne persony, których myśli jeszcze do dziś odbijają się echem, a także dysydenckich zapaleńców, którzy swoje teorie zmiany zastanego przez nich świata próbowali wprowadzać w życie. Mimo najszczerszych chęci, podawanie na tacy gotowej odpowiedzi „jak żyć ?”, zarezerwujemy dla osób, które za wszelką cenę poczuwają się do tego, żeby pouczać innych, mimo że tak często ich własne życie pod żadnym względem nie stanowi przykładu do naśladowania.

Wydaje się jednak, że w dobie skrajnego egoizmu i moralnego zepsucia, które przyjęły dziś charakter gromadny, najsprawiedliwszym rozwiązaniem dla kogoś, kto dostrzega potrzebę zmiany obecnej rzeczywistości, będzie przede wszystkim praca nad samym sobą. Ażeby w przyszłości sposób, w jaki patrzymy na świat, był dla innych wzorem, wszelkie zmiany, w pierwszej kolejności winniśmy zacząć od samych siebie. Czyny, które idą w następstwie za wypowiedzianymi słowami i życie w zgodzie z własnym sumieniem, to pierwszy krok i zarodek do być może szerszych zmian społecznych w przyszłości.

Nonkonformizm względem „cywilizacyjnych” nakazów i zakazów, odrzucenie destrukcyjnego i demoralizującego trybu życia, za którym idzie dbanie o zdrowie oraz rozwój intelektualny, walka z własnymi słabościami i pokonywanie przeszkód, których z pewnością przybędzie, gdy wstąpimy na drogę Anarchy, niewybieranie ścieżek na skróty, powrót do „prymitywnych” form spędzania czasu i nadawanie twórczości codziennym zajęciom, a przede wszystkim, zarażanie swoją postawą innych —to zaledwie symboliczna garść porad z całego, dostępnego arsenału, do którego każdy z nas ma dostęp.

Zerwanie z Systemem powinno wiązać się z wyjściem poza jego okrojone ramy, jednak w momencie, gdy praktycznie całe nasze życie jest podporządkowane i zależne od jego mechanizmów, takie rozwiązanie może stanowić nie lada wyzwanie. Tyczy się to zwłaszcza kogoś, kto dotychczas w pełni korzystał z reżimowych„swobód” z którymi będzie się musiał wreszcie rozstać. Najlepszą metodą może więc okazać się szukanie ludzi o wspólnych poglądach, podejściu do życia oraz zaparciu do realizowania stawianych przed sobą celów i organizowanie się we własnych kooperatywach. Wyłącznie praktyka jest w stanie zweryfikować, co przyniesie czas i dokąd zaprowadzi nas nasze pobudzone wreszcie do życia ciało i wyswobodzony umysł,wystarczy tylko zrobić pierwszy krok.

Patryk Chruślak

[1]. A. Dugin, Czwarta Teoria Polityczna, Wyd. ReVolta, Marki 2018, s. 22.

[2]. W.I. Lenin, Imperializm jako najwyższe stadium kapitalizmu, opublikowane po raz pierwszy w 1917 roku.

[3]. https://dorzeczy.pl/swiat/47763/1200-Sprzedane-CNN-publikuje-szokujace-nagranie-z-targu-niewolnikow.html

[4]. J. Tomasiewicz, Zło w imię dobra. Zjawisko przemocy w polityce, Wydawnictwo Szkolne PWN, Warszawa –Bielsko Biała 2009, s 148.

[5]. T. Kaczynski, Społeczeństwo przemysłowe i jego przyszłość, po raz pierwszy opublikowane na łamach NewYork Times w USA, 1995 roku.

[6] Soma – Narkotyk zażywany przez bohaterów powieści Aldousa Huxleya pt. Nowy Wspaniały Świat, powodujący wyzbycie się wszelkich negatywnych odczuć psychicznych jednostki.

4 komentarze

Leave a Reply