Konrad Rękas: Julian Assange a niepodległość Szkocji, czyli sprawa Craiga Murraya

Opowiem wam pewną historię. Otóż w pewnym kraju oskarżono Polityka o molestowanie seksualne współpracowniczek. Nie. Wróć. Nie oskarżono. Po prostu zaczęto mówić, że ktoś, coś, może, no wiecie… coś. Polityk walnął pięścią w stół. Powiedział – dość plotek. Sam zażądał postępowania sądowego, wyjaśnienia kuluarowych pomówień. Postawił pytania własnemu rządowi, bo to stamtąd wychodziły plotki, pogłoski, cienie oskarżeń. Sprawa wyszła z cienia, stała się głośna. Okazało się, że przeciw Politykowi zawiązano spisek. Że miał ugrzęznąć w sieci fałszywych oskarżeń, zagadać odpieraniem niewypowiedzianych sugestii – by nie przeszkadzać rządowi, który tworzą…. jego właśni koledzy. I osoba, którą sam kiedyś wybrał na swojego następcę. Dziś osoba ta niczego nie pamięta – ani kto ją zrobił Pierwszym Ministrem, ani jak plotła przeciw temu komuś intrygi. – Po prostu zapomniałam – powiedziała przesłuchiwana publicznie na ten temat. Politykiem jest Alex Salmond, były premier Szkocji. Tą, która zapomniała – obecna pierwsza minister, Nicola Sturgeon. A cała sprawa wybuchła, gdy A. Salmond wprost zapytał swoją dawną wychowanicę czy nie zapomniała o najważniejszym dla wszystkich, jedynym celu – o niepodległości Szkocji.

Prawdziwych” zarzutów wobec A. Salmonda jest zresztą więcej. Nie tylko inaczej niż N. Sturgeon nieodmiennie na pierwszym miejscu stawia kwestię niepodległości, podczas gdy obecna pierwsza minister zajmuje się przede wszystkim promowaniem nowej definicji gender, walką z trans- i queerofobią, a w dalszej kolejności pozowaniem na Notre Dame de Covid, Zbawczynię Narodu od Koronawirusa. Przy tak wielkich dziełach – zwykła niepodległość małego, malowniczego kraiku na krańcu Europy oczywiście musiała zejść na plan pierwszy. I tylko ten A. Salmond przeszkadzał. I jeszcze opowiadał o swoich wątpliwościach jako gospodarz własnego programu w RT. I jeszcze publicznie mówił, że nie przekonują go oficjalne dowody w sprawie otrucia Skripala! Czy trzeba więcej dowodów, że Polityk ten z całą pewnością co najmniej molestator?!

Ale to nie jest historia o Polityku. Oto w kuluarach jego Procesu siedział Przyjaciel. Ktoś, kto kierowany odruchem sprawiedliwości bardziej nawet niż przyjaźni – opisywał tę farsę. I – zdaniem oskarżenia – opisał go tak, że można była zidentyfikować fałszywą oskarżycielkę Polityka. Brzmi skomplikowanie? To jeszcze raz: były premier Szkocji Alex Salmond nie molestował swojej oskarżycielki. Zarzuty przeciw niemu okazały się fałszywe. Ale ponieważ cała sprawa jednak jakoś tam dotyczyła materii seksualnych (co z tego, że wymyślonych) – tożsamość wszystkich uczestników postępowania była objęta poufnością. Kiedy więc Craig Murray napisał swój felieton o sprawie Salmonda – uznano, że identyfikuje ofiarę. Która nie była ofiarą, tylko fałszywą oskarżycielką. Teraz jaśniej?

Nie, chyba jeszcze nie. Craig Murray to były brytyjski ambasador w Uzbekistanie. Wbrew poleceniom rządu UK ujawnił on w tym kraju przypadki rażącego łamania praw człowieka i branie udziału w nielegalnych operacjach CIA. W efekcie bez żalu pożegnał się z dyplomacją by powrócić do Szkocji, gdzie aktywnie działa w tamtejszym ruchu niepodległościowym. I tak jak A. Salmond należy do jastrzębi niepodległości – tych, którzy chcą jej szybko, na pierwszym miejscu i nie byle jakiej, ale prawdziwej, poza systemem imperializmu amerykańskiego i brytyjskiego, poza NATO, przyjazną wolnej Palestynie. Czyż i z niego nie czyni to oczywistego przestępcy?

No i tak się też okazało. C. Murrayowi nie tylko postawiono zarzuty, ale w procesie dziwnie skorelowanym z niedawnymi wyborami do szkockiego parlamentu skazano na osiem miesięcy aresztu. Wyrok ogłoszono już po głosowaniu, by dodatkowo nie drażnić zwolenników niepodległości jawnym prześladowaniem głosu ich sumienia, co zarazem ewidentnie zakrawa na zemstę systemu za miażdżące zwycięstwo sił niepodległościowych. Ale termin odsiadki też nie był przypadkowy. Powinienem być na pokładzie samolotu, by przekazać hiszpańskiej prokuraturze dowody na inwigilowanie Juliana Assange przy udziale korporacji UC Global. Szkocki sąd skutecznie mi to uniemożliwił” – napisał C. Murray. Jest on jednym z głównych świadków w hiszpańskim procesie Juliana Assange. Przedstawia w nim dowody twarde dowody, że „Nie trzeba dodawać, że CIA potajemnie nagrywała Assange’a –a pośrednictwem firmy ochroniarskiej UC Global – w tym także rozmowy Juliana z prawnikami. Tak się składa, że UC Global zarejestrowało również dla CIA kilka moich własnych spotkań z Julianem, a w czerwcu będzie w Madrycie, aby złożyć zeznania w procesie karnym Davida Moralesa, dyrektora generalnego UC Global, za udział w nielegalnej inwigilacji [proces toczy się w Hiszpanii, gdyż UC Global jest podmiotem zarejestrowanym w tym kraju]. To znaczy będę tam, o ile sam nie znajdę się w więzieniu, skazany za publikacje relacjonujące sprawę Alexa Salmonda.”. Takie wpisy na blogu autora okazały się zupełnie wystarczające, by szybko znalazł się w sytuacji nieodbiegającej bardzo od losów jego przyjaciela Juliana.

To jednak jest Szkocja. Kraj nie tylko Wallace’a i Bruce’a, ale także Johna Macleana i Hugha MacDiarmida. Gdy kradną im prawdę – Szkoci naprawdę potrafią się zdenerwować. W ciągu ledwie kilku dni publiczna zbiórka pokryła kwotę £143,000 konieczną do pokrycia kosztów apelacji do the Supreme Court. Samo rozstrzygnięcie wciąż jednak wydaje się niepewne, choć gołe fakty bronią przecież C. Murraya („Moja apelacja opiera się na prostym fakcie, że w istocie niczyich danych nie ujawniłem”), w dodatku zaś cała sprawa jest precedensowa, nikogo bowiem jeszcze nie skazano pod zarzutem „jigsaw identification”. Jeśli jednak apelacja nie zostanie dopuszczona – C. Murray znajdzie się ostatecznie w więzieniu, a rozpatrywanie jego kolejnych odwołań zajmie długie miesiące. A w tym czasie – bloger zamilknie. I w sprawie J. Assange’a, i innych nielegalnych działań CIA czy MI5, i na temat niepodległości Szkocji. A w takiej sytuacji ci pierwsi będą mieli wolną rękę w sprawie tej drugiej. A w każdym razie odpadnie kolejna osoba, by na te ręce patrzeć. Zagrożenie zaś jest tym większe, że nawet do szkockiego ruchu niepodległościowego, do autonomicznego rządu Szkocji przenikają zwolennicy poglądu, by była ona „krajem jak inne”, socjal-liberalnym, posłusznym imperialistom i globalistom, tolerującym na swoim terytorium broń jądrową. Ci, którzy chcą, by niepodległość Szkocji była więc po prostu fikcją. To im przeszkadzają Alex Salmond i Craig Murray. I dlatego muszą zostać za wszelką cenę wyeliminowani.

Konrad Rękas

Tłumaczenie artykułu opublikowanego na portalu http://oneworld.press

Leave a Reply