Marine Le Pen przedstawia swój program wyborczy

Stojąca na czele francuskiego Front National pani Marine Le Pen spotkała się z wyborcami w Paryżu. W swoim przemówieniu, tradycyjne hasło Frontu Narodowego o „narodowej preferencji” zastąpiła stwierdzeniem o „zasadzie priorytetowego dostępu Francuzów do mieszkań, zatrudnienia i pomocy społecznej”. Atakując francuską oligarchię polityczną, nazywała ją „hiperklasą”, przeciwstawiając ją „szaremu człowiekowi” oraz „narodowi”. Kandydat na prezydenta wyszła w swoim przemówieniu poza elementy dotychczas charakterystyczne dla sfery zainteresowań Frontu i rozwinęła treści związane z polityką oświatową, zagraniczną i reformą instytucji publicznych.

Pani Le Pen zaproponowała „ożywienie demokracji” oraz zaproponowała „poważną rewizję Konstytucji”, jednak nie precyzując, czy miałoby to oznaczać reformę istniejącej, czy ustanowienie nowej Republiki. Pani Le Pen chciałaby powrotu do siedmioletniej kadencji prezydenckiej, jednak bez możliwości jej powtórzenia. Chciałaby także wprowadzenia możliwości ogłoszenia referendum ludowego z inicjatywy samych wyborców. Powtórzyła także stary postulat FN wprowadzenia proporcjonalnego systemu przeliczania głosów na mandaty w wyborach wszystkich szczebli władz. Kandydatka Frontu Narodowego chciałaby także powołania „wysokiego urzędu przeznaczonego do zapobiegania konfliktom interesów i zapewniania przejrzystości, którego członkowie byliby mianowani przez przewodniczącego Senatu, przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego i Trybunału Obrachunkowego”. Instytucja miałaby zająć się „dokładnym badaniem” każdej nominacji na stanowisko wiążące się z ponoszeniem „dużej odpowiedzialności administracyjnej lub politycznej”, włączając w to nominacje ministerialne. Marine Le Pen chciałaby także powołania „Ministerstwa Suwerenności, poruczonego do renegocjowania traktatów europejskich”.

W polityce zagranicznej pani Le Pen wypowiedziała się przeciwko Unii Europejskiej nazywając ją „bezsilnym imperium i odbieraniem tożsamości”. W miejsce dotychczasowej formuły integracji przedłożyła dawny postulat FN powołania „Europy narodów”. Miałaby to być bardziej rozwodniona „Unia paneuropejska państw europejskich, obejmująca Rosję i Szwajcarię”. W swojej wizji geopolitycznej pani Le Pen śladem narodowych rewolucjonistów proponuje „opuszczenie (przez Francję – R.L.) zjednoczonego dowództwa NATO, sojusz strategiczny z Rosją, sprzeciw wobec wojen interwencyjnych”. Francja w postulatach kandydatki na prezydenta FN ma pełnić rolę „siły równoważącej” oraz stać się potęgą morską. Ma temu służyć powołanie „Stałej morskiej rady strategicznej, by uczynić Francję (…) siłą mediującą w konfliktach, posiadającą morską suwerenność”. Pani Le Pen podkreśliła też konieczność zachowania „naszej tożsamości narodowej”, oraz stwierdziła że „imigracja, armia rezerwowa kapitału, musi się skończyć”. „Francja nie może więcej przyjmować populacji, której nie będzie w stanie zasymilować” – powiedziała kandydat na prezydenta. Potrzebne też jest podniesienie kwestii imigracji w stosunkach z państwami pochodzenia imigrantów.

Z kolei w wywiadzie udzielonym 9 listopada dla Stowarzyszenia islamskich kobiet na rzecz prasy i komunikacji (Afacom) i opublikowanym w czasopiśmie „Jeune Afrique” pani Le Pen odpowiedziała na szereg pytań, precyzując swoje poglądy w wielu kwestiach.

Na temat „arabskiej wiosny”powiedziała: „Tunezyjczycy wybrali islamistów. To ich prawo i mam nadzieję, że nie pożałują swojego wyboru. Nie mamy tu żadnej lekcji do odrobienia”. Na rewolucje demokratyczne w świecie arabskim spogląda przychylnie, podobnie jak reszta francuskiej klasy politycznej.

Więcej sceptycyzmu zachowuje jedynie w odniesieniu do Libii mówiąc, że „stan rzeczy obróci się w kwaśny, jeśli władzę przejmą tam islamiści”. „Nie uwierzę w demokrację, która pojawia się na koniec, po pociskach lotniczych” – mówi francuska polityk. Zachód jej zdaniem zrobił wszystko, by „ściąć głowę klanowi Kaddafiego. Sposób w jaki został on zabity jest skandaliczny”.

Mniej wyraziste stanowisko pani Le Pen zajmuje w kwestii syryjskiej. Podkreśla jedynie, że nie niegodziwcy i ludzie dobrzy występują po obydwu stronach. Podkreśla też rolę Kataru, „skrycie popierającego wszędzie fundamentalistów”.

Wobec konfliktu izraelsko-palestyńskiego pani Le Pen stwierdza, że nigdy nie odwiedzi na zaproszenie Izraela ziem przez to państwo okupowanych. „Jestem temu (tzn. okupacji ziem palestyńskich przez Izrael – R.L.) przeciwna. Nie ma nic prostszego.” Jej zdaniem Francja nie ma większego znaczenia w kwestii konfliktu izraelsko-palestyńskiego. „Francja jest Pinokiem amerykańskiego Geppetto” stwierdza przywódczyni FN.

Stosunki francusko-afrykańskie z powodów humanitarnych karygodne, zaś politycznie głupie, ponieważ skierowane do najbogatszych i sprawiają że głodują ludy, z których rekrutują się później potencjalni imigranci”.

Na temat tożsamości pani Le Pen mówi: „czy chcemy tego czy nie, francuska tożsamość oparta jest na korzeniach chrześcijańskich”. Z tego właśnie powodu, czuje się ona zrozpaczona rozrastającymi się gettami etnicznymi, gdzie „ludzie grupowani w oparciu o pochodzenie lub religię”. Wstrząsem społecznym było pojawienie się w ostatnich trzydziestu latach we Francji mas islamskich. „To musiało doprowadzić do zderzeń. Aczkolwiek nie widzę problemu z muzułmanami. Jedynie z fundamentalistami, którzy nie respektują francuskich praw i wartości”.

Pani Le Pen stanowczo odcina się od wszelkich ekstremizmów. Zapewnia, że oczyściła swoją partię ze wszystkich ekstremistów i zapewnia że chce mówić w imieniu wszystkich Francuzów, niezależnie od ich pochodzenia. „Nienawidzę prowokacji. Nie lubię ani homoseksualistów całujących się przed kościołami, ani tych którzy przynoszą świńskie łby w czasie muzułmańskich świąt” deklaruje pani kandydat Frontu Narodowego.

Pani Le Pen wypowiada się za odesłaniem do krajów pochodzenia imigrantów nie posiadających stałego zatrudnienia i osób z podwójnym obywatelstwem. „Zaakceptowaliśmy zbyt dużą liczbę imigrantów, bez możliwości zintegrowania ich, czy to na rynku pracy, czy przez zapewnienie im mieszkania”. Wbrew propagandzie liberalnej, zdaniem przywódczyni FN imigracja nie przynosi korzyści gospodarczych.

 

(na podst. preference-nationale.net; voxnr oprac. R.L.)

Leave a Reply