Bartosz Bekier: Wywiad dla „Głosu Szczecińskiego”

Kiedy i w jakim charakterze pojechał pan na Donbas?

Do powstańczego Donbasu udaliśmy się jako czasopismo informacyjne Xportal.pl, gdzie w zwyczajnym trybie uzyskaliśmy akredytację. Misja rozpoczęła się w drugiej połowie maja i posiada charakter ciągły, choć nasi dziennikarze nie przebywają w separatystycznej Noworosji przez cały czas.

Separatyzm na Ukrainie – niezależnie od tego, czy popieramy DRL czy Kijów – może sprzyjać tendencjom odśrodkowym. Dla przykładu – wyobraźmy sobie, że Ruch Autonomii Śląska ogłosi niepodległość i poprosi o włączenie do RFN. Czy jeśli wtedy Polska wyśle tam armię w celu obrony swojej integralności terytorialnej to też stanie pan po stronie separatystów? 

Śląska analogia jest niewłaściwa, ponieważ na Ukrainie w sytuacji konfliktowej znalazły się dwa wyraźnie odrębne narody, wychowane w dwóch różnych, przeciwstawnych tradycjach historycznych, różnych tradycjach kulturowych, językowych i religijnych, stojące po dwóch różnych stronach konfliktu geopolitycznego. Bardziej analogiczne byłoby pytanie, czy poparlibyśmy przyłączenie zachodniej Ukrainy do Polski – nie, bo obecnie Polski raczej nie stać na walkę z banderowskim terroryzmem, który po raz kolejny zbiera na Wschodzie krwawe żniwo. Nie ma tam również potencjalnych polskich „separatystów”, choć prawa polskiej mniejszości z pewnością są zagrożone przez dyskryminacyjne ustawodawstwo nowych władz w Kijowie. Jeśliby sprawę tendencji odśrodkowych rozpatrywać jednak globalnie, to niebezpieczny precedens został stworzony nie przez Rosję, a przez Amerykanów w Jugosławii, a zwłaszcza w Kosowie. Do dzisiaj na terenie tego zarządzanego mafijnie „państwa” znajduje się największa baza USA w Europie, Camp Bondsteel.

Przywódca Donieckiej Republiki Ludowej w rozmowie z panem stwierdził, że na konflikcie na Ukrainie „zyskują siły zewnętrzne”, sugerując, że chodzi o Zachód, NATO, USA, UE. Ale chyba oczywistym jest, że na konflikcie zyskać może także Rosja, jeśli Noworosja poprosi o włączenie w jej granice. Dlaczego siły zewnętrzne z Zachodu są dla Donbasu wrogiem, a siły zewnętrzne ze Wschodu są dla Donbasu sojusznikiem?

Sprawa jest oczywista: Donbas zamieszkują Rosjanie, więc Rosja powinna być naturalnym sprzymierzeńcem powstańczej ludności rosyjskojęzycznej. Oczekiwania tej ludności względem Rosji nie zostały jednak dotychczas zaspokojone i w znacznej mierze jest ona zmuszona do toczenia walki w osamotnieniu. Walczą o swoje domy, o fizyczne przetrwanie swoich rodzin. Nie chcą słyszeć o Zachodzie, który nazywa ich „terrorystami”, w tym również o zachodniej Ukrainie, którą dotychczas utrzymywali, produkując większość PKB. Chcą suwerenności względem Kijowa, który kazał do nich strzelać, a w dalszej kolejności integracji z Federacją Rosyjską.

Czy pan, jako nacjonalista, nie uważałby za zdrajców obywateli państwa, którzy otwarcie chcą przyłączenia do innego państwa?

Z pewnością nie uważałbym za zdrajców szykanowanych Polaków zamieszkujących Litwę, którzy w obliczu dyskryminacyjnego ustawodawstwa językowego i regularnego znęcania się nad nimi przez litewskie organy administracyjne, zechcieliby zjednoczyć się z Rzeczpospolitą, lub powrócić do autonomicznego statusu Polskiego Kraju Narodowo-Terytorialnego spacyfikowanego w 1991 roku przy biernej postawie Warszawy. W wariancie minimum, Polska i Rosja powinny nakłonić Republikę Litewską do federalizacji swojego ustroju, by powstrzymać szykany mniejszości słowiańskich. Zwłaszcza, że Polacy z Wileńszczyzny są przecież u siebie. Wracając jednak do Ukrainy – przecież puczyści z tzw. Euromajdanu sami sprowokowali „turbulencje” ukraińskiej integralności terytorialnej obalając za pieniądze Waszyngtonu i Brukseli legalnego prezydenta, wybranego m. in. głosami ze wschodu kraju, rzucając koktajlami Mołotowa w funkcjonariuszy formacji porządkowych, wprowadzając antyrosyjskie ustawodawstwo po przejęciu władzy, oraz inspirując pogromy ludności rosyjskiej, jak te w Odessie czy Mariupolu, w których zginęło kilkaset osób.

Jak daleko sięga na tę chwilę rosyjska pomoc dla separatystów? Media Wam nieprzychylne mówią o tym, że przywódcy DRL to agenci GRU, Rosja dozbraja separatystów, poza tym głośna była sprawa „turystyki militarnej”, w ramach której zapraszano na Ukrainę rosyjskich obywateli płci męskiej do pomocy separatystom. Proszę potwierdzić, lub zaprzeczyć (podając argumenty!) tym oskarżeniom. 

W mojej ocenie gra Kremla wobec powstania w Donbasie jest bardzo niejednoznaczna. Z jednej strony ciężko sobie wyobrazić, żeby bojownicy Noworosji utrzymali się tak długo nie otrzymując żadnego wsparcia ze strony Rosji – samemu wsparciu trudno natomiast się dziwić, w końcu ważą się tam losy miejscowej ludności rosyjskojęzycznej. Z drugiej strony, z perspektywy powstańców, wsparcie to jest ledwo dostrzegalne i zdecydowanie niedostateczne. Codziennie ponoszą oni wielkie ofiary, brakuje im podstawowego ekwipunku i uzbrojenia, o cięższym czy bardziej zaawansowanym technicznie sprzęcie nawet nie wspominając. Powstańcy są w defensywie, aktywne działania ofensywne prowadzą władze w Kijowie, a tymczasem Putin przyjął pozycję wyczekującą, choć za wcześnie jeszcze na polityczną i moralną ocenę tej postawy.

Wiem, że uważa pan to, co dzieje się w Donbasie, za powstanie ludowe. Skąd w takim razie separatyści mają broń, jeśli nie od Rosji?

Granica Federacji Rosyjskiej z Noworosją z pewnością jest kanałem przerzutu wsparcia, ale jest ono niedostateczne z perspektywy obrońców. Władze w Kijowie prowadzą przeciwko nim pełnowymiarową wojnę, z wykorzystaniem lotnictwa, wojsk pancernych i artylerii rakietowej typu „Grad”, nie oglądając się na ofiary wśród ludności cywilnej. Powstańcy dysponują przede wszystkim tym, co zdobyli na wrogu i znaleźli w jego magazynach. Są zdeterminowani aby walczyć do końca, ale bez pomocy, na którą się tam wyraźnie oczekuje, koniec może nastąpić bardzo szybko, jak twierdzi sam dowódca powstańczych oddziałów Igor Striełkow.

Ilu Polaków z Falangi bądź innych organizacji przebywa obecnie w DNR, działając po stronie separatystów?

Nie posiadam informacji na ten temat, jednak w najbliższym czasie udział różnych ochotników może stać się naprawdę gorącą kwestią, z uwagi na oficjalne formowanie Brygady Międzynarodowej w ramach sił zbrojnych powstańców Donbasu. Kilka europejskich organizacji, i nie tylko, zapowiedziało swój udział, co ma być wyrazem sprzeciwu wobec mordów dokonywanych przez proatlantycką „juntę Kijowa” m. in. w Słowiańsku. Jest to odpowiedź na działania władz ukraińskich, które przeciwko powstańcom zaangażowały bataliony płatnych najemników, zarówno ze środowisk neonazistowskich typu Prawy Sektor i pokrewnych, jak i amerykańskich korporacji kontrolowanych przez CIA, typu Blackwater/Greystone.

Jak wygląda to polskie wsparcie dla DNR? Czy pan bądź ktokolwiek z pańskich polskich znajomych przebywających w DNR brał czynny udział w starciach zbrojnych?

Służba w wojsku lub organizacji wojskowej innego państwa jest według polskiego prawa zakazana, co precyzuje art. 141 kodeksu karnego. Informacje na temat walczących Polaków, jeśli tylko takie się pojawią, będziemy zamieszczać na łamach Xportal.pl, jednak należy się spodziewać przede wszystkim źródeł anonimowych.

Nie walczy pan z bronią w ręku, ale jest pan stale obecny na linii frontu…

Linia frontu to w powstańczym Donbasie bardzo umowne sformułowanie. Ukraińskie punkty kontrolne można czasem rozpoznać po flagach narodowych, lub czerwono-czarnych flagach UPA, ale przeważnie są nieoznakowane i łatwo o pomyłkę. W wielu miejscach „front” pojawia się nieoczekiwanie. Gdy nagle rozpoczął się zmasowany atak sił ukraińskich na port lotniczy w Doniecku, jeden z ważnych „separatystów” znajdujących się w naszym towarzystwie nazwał atakujących „banderowskim kozactwem” i wyraził pogląd, iż na Ukrainie przydałby się teraz książę Jeremi Wiśniowiecki. W dniu 26 maja byliśmy świadkami ostrzelania mieszkańców Doniecka przez ukraińskie śmigłowce Mi-24. Tuż obok nas zginęły dwie osoby, ciężko ranne zostało małe dziecko. W pobliżu nie było żadnych celów wojskowych.

Czuje się pan polskim patriotą? Jeśli tak, to proszę powiedzieć, jaką korzyść przyniosłoby Polsce pana zdaniem poparcie separatystów przeciw władzom w Kijowie?

Jestem przekonany, że polskie władze nie powinny ingerować w sprawy wewnętrzne Ukrainy w celu realizacji obcych interesów, tak jak ma to miejsce obecnie. Z popularnych ostatnio nagrań wiadomo, że naszemu ministrowi spraw zagranicznych zdarzyło się szczerze wypowiedzieć na temat polskiej roli w Europie Środkowo-Wschodniej w kontekście sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Dobrze, że przynajmniej na stopie nieoficjalnej nasi przywódcy realnie oceniają tę kwestię.  Nie zabiegamy też o poparcie Warszawy dla działań Noworosji, chyba że byłoby ono związane z szerszym porozumieniem Rzeczpospolitej i Federacji Rosyjskiej co do wspólnej polityki względem obszaru bałtycko-czarnomorskiego. Jako dziennikarze Xportal.pl staramy się przede wszystkim dywersyfikować jednostronną, euroatlantycką narrację w dyskursie medialnym, informować naszych czytelników o wątkach celowo pomijanych, lub przekłamywanych.

Dlaczego rewolucja na południowym wschodzie Ukrainy jest moralnie lepsza od rewolucji euromajdanu? 

Nie używałbym tak wielkich słów, ale przypomnijmy, że powstanie w Donbasie wybuchło w odpowiedzi na nielegalny, prozachodni pucz w Kijowie, który został przeprowadzony przy wydatnej pomocy Waszyngtonu i Brukseli. Po zamachu stanu, który był możliwy m. in. dzięki udziałowi grup neonazistowskich odwołujących się do krwawego dziedzictwa Stepana Bandery, próbowano wprowadzić szowinistyczne ustawodawstwo językowe, dokonano masakr protestującej ludności rosyjskojęzycznej, jak w Odessie, czy Mariupolu. Taka jest geneza powstania w Donbasie. Znaczna część ukraińskich oddziałów Gwardii Narodowej, która pacyfikuje powstanie, posługuje się symboliką banderowską, historycznie związaną z bestialskimi mordami na Polakach. Falanga popiera sprzeciw wobec tej kijowskiej junty wspieranej półjawnie przez NATO. Z powstańcami Donbasu łączą nas również hasła społeczne – miejsce oligarchów jest w więzieniach, a nie na kluczowych stanowiskach w państwie. Renacjonalizacja strategicznych sektorów gospodarki jest ważna z perspektywy interesów każdego państwa i jego obywateli.

Kim są mieszkańcy Ukrainy popierający władze separatystyczne? Dlaczego przez tyle lat mówiono o braku społeczeństwa obywatelskiego w południowo-wschodniej Ukrainie, o homo sovieticus, a teraz nagle, w reakcji na euromajdan, Donbas powstał, rzekomo oddolnie?  

To samo mówiono też o całym społeczeństwie ukraińskim, jednak najnowsza historia uczy nas, że wystarczy czasem jeden silny bodziec, by nawet najbardziej apatyczne społeczeństwo poderwało się do działania. Najwięcej czasu przebywaliśmy w Doniecku, gdzie demonstracje poparcia dla polityki oporu i walki narodowowyzwoleńczej codziennie ściągały kilka tysięcy osób. To już zupełnie co innego, niż nieśmiałe i nieco wymuszone demonstracje poparcia dla upadającego oligarchy Janukowycza w okresie „wczesnego Majdanu”, inspirowane przez Partię Regionów. Tłum, który widzieliśmy w centrum Doniecka, był pełen pasji i emocji, żywo reagował na przemówienia polityków i działaczy społecznych DRL. Reakcje były całkowicie spontaniczne i żywiołowe.

Co myślą separatyści o Polakach?

Pomimo tego, że w Donbasie Polska kojarzona jest obecnie z wykonywaniem poleceń Waszyngtonu i niechlubnym odgrywaniem roli forpoczty NATO, przyjmowano nas z życzliwością, gdy tylko dowiadywano się, że nie reprezentujemy stanowiska „euroatlantyckiego”. Na krótkie słowa otuchy i solidarności z ofiarami walk, które wyraziłem publicznie podczas uroczystości w centrum miasta, zwykli mieszkańcy reagowali okrzykami: „Niech żyje wolna Polska”, „Słowianie razem”, „Niech Bóg was błogosławi”. Żegnano wtedy wyruszających na front żołnierzy, lecz również nam, Polakom, miejscowe kobiety wpięły pomarańczowo-czarne szarfy symbolizujące opór Donbasu.

Rozmawiał Maciej Pieczyński z „Głosu Szczecińskiego”. Wywiad ukazał się 25 lipca.

Polecamy także: Reportaż z oblężonego Doniecka i wywiad z przywódcą Donieckiej Republiki Ludowej.

10256744_10202053639408871_3642478737908878863_o

11 komentarzy

Leave a Reply