Bartosz Bekier: Pan Antoni a sprawa polska

PiS mimowolnie wzbudza naszą sympatię. I jest to sytuacja szokująca przede wszystkim dla nas samych, choć w gruncie rzeczy łatwo wydedukować czemu tak się dzieje. Po 8 latach mdłej „post-polityki”, epoce samozadowolenia elit III RP, czyli po prostu długiej nocy rządów Platformy Obywatelskiej, władzę przejęła mniejszościowa frakcja ładu post-okrągłostołowego, która pomimo zatrutych korzeni posiada kilka cech jednoznacznie miłych naszym „czarnym” sercom. Te cechy, budzące skądinąd wzbierającą falę nienawiści, to m. in. patriotyzm (niekiedy nawet szczery!), wrażliwość społeczna i związany z nią program socjalny, polityka prorodzinna, akcenty konserwatywne,  ewidentny głód suwerenności państwowej względem sąsiadów i organizacji ponadnarodowych, prymat polityki nad liberalnymi dogmatami itp. Tych pozytywnych aspektów jest znacznie więcej i być może zasługują na to, by innym razem poświęcić im osobno więcej miejsca. W niedalekiej przyszłości może się również okazać, że postępująca polaryzacja sceny politycznej wymusi jednoznaczne zadeklarowanie się po którejś ze stron wielkiego politycznego sporu, a wtedy – co trzeba wyraźnie podkreślić – wszyscy występujący przeciwko polskiemu rządowi będą de facto występowali przeciwko Polsce. Uwerturę do tego rodzaju niegodziwości mieliśmy niedawno okazję podziwiać, gdy premier Rzeczpospolitej została wezwana do Parlamentu Europejskiego. Z tego rodzaju „krytyką” nigdy nie chcemy mieć nic wspólnego.

Po upływie ponad 100 dni od chwili objęcia władzy przez obecny gabinet łatwo jednak dostrzec pewien istotny brak integralności obozu władzy. Towarzyszy mu wykonywanie sprzecznych czynności (ambitendencja) i głoszenie całkowicie sprzecznych twierdzeń (ambisentencja) najwyraźniej bez świadomości ich sprzecznego charakteru[1]. Klasyczny przykład tej sytuacji uzyskamy po zestawieniu ze sobą wypowiedzi Antoniego Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Stałym elementem retoryki „szefa wszystkich szefów” jest podkreślanie konieczności „odbudowy narodowej dumy” kosztem kompleksów względem zagranicy, za czym w konsekwencji podążają postulaty suwerenistyczne, na czele z odbudową polskiej podmiotowości na arenie międzynarodowej. W szczególnie jaskrawy sposób rytuał ten został dopełniony podczas występu Jarosława Kaczyńskiego w nieświętej pamięci programie „Tomasz Lis na żywo”, gdzie prezes PiS grzmiał na swojego rozmówcę: Stanie na baczność przed jakąkolwiek inną stolicą naprawdę nie przystoi polskiemu premierowi (…) Nie chcę być premierem państwa dużego, ale klienckiego, które jest degradowane przez własne kierownictwo, ale państwa suwerennego, niepodległego i dzięki temu mogącego załatwiać swoje sprawy[2]. Wypowiedź ta stoi w jawnej i oczywistej sprzeczności z obrzydliwie kliencką postawą obozu władzy względem państwa ze stolicą w Waszyngtonie. Dążenie do wyróżnienia Polski jako wzorowego lokaja Stanów Zjednoczonych jest dodatkowo niesmaczne z uwagi na to, że w obecnej chwili spotyka się ono za Oceanem z wyraźną rezerwą i chłodem, nie wspominając już o złośliwych materiałach amerykańskich stacji informacyjnych, czy listach amerykańskich senatorów, gdzie polski obóz władzy poddawany jest upokarzającej krytyce. Tymczasem Antoni Macierewicz tradycyjnie wydaje się żyć w swoim świecie, czemu wyraz  dał w felietonie „Głos Polski” wyemitowanym niedawno na antenie Telewizji Trwam. Szef MON z rozrzewnieniem wspomina w nim czasy, gdy w trakcie zimnej wojny wzywał amerykańskiego prezydenta Cartera do „rozmieszczenia” w Polsce wojsk amerykańskich, czyli de facto zachęcał go do rozpętania III wojny światowej. Kontekst tych uroczych wspominek jest taki, że polski minister obrony twierdzi, iż obecnie zbliżył się do realizacji swoich dawnych marzeń: Wystosowaliśmy list do prezydenta Cartera w końcówce lat ‘70 XX wieku, wskazując na konieczność bliskiego sojuszu Polski ze Stanami Zjednoczonymi i stacjonowania żołnierzy amerykańskich i NATO w Polsce (…) Teraz w wyniku kierunkowej decyzji państw NATO w dniu wczorajszym, jesteśmy naprawdę bardzo blisko realizacji tego celu[3].  Cała wypowiedź została oczywiście okraszona pełną symfonią prowokacyjnych wypowiedzi względem Rosji, łącznie z kuriozalnym oskarżeniem Moskwy o rozpad państwowości syryjskiej, co może wywołać jedynie pusty śmiech nawet u osoby średnio zorientowanej w historii konfliktu w Syryjskiej Republice Arabskiej. Jaka jest zatem definicja polityki podmiotowej, „niestania na baczność” przed obcymi mocarstwami, która wyłania się z takiego dyskursu? Powtarzanie najbardziej skrajnej, szalonej retoryki amerykańskich neokonserwatystów oraz zainstalowanie na naszym terytorium obcych wojsk w 23 lata po opuszczeniu Polski przez ostatniego z żołdaków poprzedniego Wielkiego Brata. A także skonfliktowanie się z dwoma potężnymi sąsiadami, opierając się na Stanach Zjednoczonych, które są temu wyraźnie niechętne, oraz na Grupie Wyszehradzkiej, która od takiej polityki chce się za wszelką cenę dystansować. To się nie może skończyć dobrze.

Wierzę, że jedyną słuszną polityką przy obecnym geopolitycznym położeniu Polski jest dążenie do normalizacji stosunków z potężnymi sąsiadami, oraz konsekwentna rozbudowa własnego potencjału obronnego[4]. Wysiłek dyplomatyczny na odcinku wyszehradzkim powinien koncentrować się nie tylko na zajmowaniu wspólnych stanowisk w UE (co się udaje), czy próbach nadania mu ostrza antyrosyjskiego (co się zupełnie nie udaje i udać się nie może), ale przede wszystkim na budowaniu jego „pozablokowej” tożsamości i integralności na wszystkich możliwych polach, aż do osiągnięcia regionalnej samodzielności strategicznej. Chciałbym wierzyć, że kubeł zimnej wody z Waszyngtonu, który na głowy polskiego obozu władzy wylewa się coraz szerszym strumieniem, podziała otrzeźwiająco i doprowadzi rząd do podobnych konkluzji. Całkowite podporządkowywanie polityki międzynarodowej propagandowemu zapotrzebowaniu polityki wewnętrznej, w rodzaju jednoczesnego karmienia emocji antyrosyjskich i antyniemieckich, to w obecnej sytuacji prosta droga do katastrofy. Szczerze kibicujmy polskiemu rządowi, by do niej nie dopuścił.

[1] Psychologia określa takie zjawisko mianem dezintegracji psychicznej, jednego z objawów schizofrenii.

[2] http://www.dailymotion.com/video/x2xpqdp

[3] https://www.youtube.com/watch?v=6eMMB_D61FY

[4] Należy uczciwie zwrócić uwagę, że Antoni Macierewicz jako szef MON podjął szereg decyzji korzystnych z punktu widzenia polskiej obronności. Trzeba do nich zaliczyć m. in. wycofanie się z wyjątkowo niekorzystnego dla strony polskiej kontraktu na dostarczenie amerykańskich zestawów rakietowych, czy konkretyzowanie planów stworzenia wojsk obrony terytorialnej.

576551334--2027010197_antoni-macierewicz-flaga

5 komentarzy

Leave a Reply