Eugeniusz Onufryjuk: Polska prawica a kwestia białoruska

Mimo bliskości geograficznej i historycznej, temat Białorusi był nieobecny w świadomości polskiego społeczeństwa. Media ograniczały się do cyklicznego potępienie niedemokratycznej dyktatury Łukaszenki, który dławił cywilizacyjne aspiracje Białorusinów. Wspieranie białoruskiej opozycji, która nie posiadała poparcia w swojej ojczyźnie i finansowanie białoruskich mediów (Radio Racja, telewizja Biełsat) nie zmieniały statusu naszego wschodniego sąsiada jako Terra Incognita. Ten stan rzeczy zmienił się po wyborach prezydenckich 9 sierpnia 2020 r. Po początku protestów przeciwko wynikom wyborów, prawie że obowiązkowe stało się sygnalizowanie cnoty poprzez nakładki na zdjęcia profilowe na Facebooku z symboliką białoruskich protestów.

Protesty nagle wyniosły Białoruś do centrum narracji medialnej. Media, niezależnie od swoich afiliacji partyjno-idiologicznych, „popierały” protestujących na mińskich ulicach. Sytuacja na Białorusi była przedstawiana jako spontaniczne protesty społeczeństwa obywatelskiego przeciwko opresji ze strony władzy i łamaniu tzw. „praw człowieka”. Łukaszenka natomiast był przedstawiany jako szalony despota, którego jedynym celem jest utrzymanie się na stołku. W narracji polskich mediów białoruski przywódca miał być albo słabym, albo zwariowanym, wydającym zbrodnicze rozkazy tyranem, ale z innej strony ciągle podkreślano siłę milicji i resortów siłowych (żeby ukazywać mińskie marsze jako akt niesamowitej odwagi). Ta narracja była tworzona także przez media, zbliżone do obozu rządzącego (wSieci, Polska Niepodłegła, wpolityce.pl, DoRzeczy, Gazeta Polska, niezależna.pl).

Owe media, bliskie PiS-owi, w swojej ocenie białoruskich protestów (jak i samej Białorusi i jej prezydenta) kierowały się dwoma imperatywami: fanatycznym antykomunizmem i doktryną Giedroycia. Grając na antykomunistycznych resentymentach swoich czytelników. Łukaszence zarzucano pielęgnowanie na Białorusi resztek systemu sowieckiego i kontynuowaniu sowieckich tradycji w białoruskich resortach siłowych. To wszystko miało czynić z Łukaszenki komunistę (czy też postkomunistę), a z powyborcze zamieszki ukazywano jako prodemokratyczne powstanie przeciwko komunistycznej opresji. Również Łukaszenka był ukazywany jako marionetka Kremla, a protesty – jako dążenie Białorusinów ku kapitalizmowi, demokracji liberalnej i niezależności od Rosji. I tu należy zwrócić wzrok w stronę doktryny Giedroycia.

Urodzony w Mińsku Litewskim (obecnie stolica Białorusi) Jerzy Giedroyc, siedząc na emigracji w Paryżu, postanowił odpowiedzieć na pytanie o politykę państwa polskiego na kierunku wschodnim. Według niego, Polska ma się zrzec pretensji do dominacji w swoim regionie i roszczeń terytorialnych wobec państw, administrujących Kresami Wschodnimi w imię zbudowania partnerstwa z Ukrainą, Litwą i Białorusią. Celami owego partnerstwa miały być:

A) Wyrwanie tych krajów z rosyjskiej strefy wpływów

B) Zbudowanie z pasa ULB bufora pomiędzy Polską a Rosją.

Wykorzystując owe założenia, wspieranie protestów było uzasadniane w sposób następujący: obalenie Łukaszenki spowoduje demokratyzację Białorusi, po której Mińsk może dokonać zwrotu geopolitycznego ku Zachodowi. Polska, zdaniem giedroyciowców, potrzebuje prozachodniego kursu władz białoruskich, by zapewnić sobie bezpieczeństwo. Oprócz tego, w kompletnym oderwaniu od realiów społeczno-politycznych na Białorusi, giedroyciowcy próbowali doszukiwać się w symbolice, używanej przez opozycję, jakichś głębszych propolskich sentymentów. Według nich, używanie tej symboliki miało być wyrazem bliżej niezdefiniowanej „tęsknoty za wspólnym dziedzictwem” Rzeczypospolitej Obojga Narodów czy „wspólnych walk o wolność” przeciwko Imperium Rosyjskiemu.

Współcześni giedroyciowcy uważają za zadanie Polski niesienie „zdobyczy wolności, demokracji i cywilizacji zachodniej” dalej na wschód. Niestety, w ich retoryce brakuje postulatów o zwiększenie narzędzi wpływu w krajach na wschód od Bugu czy troski o los Polaków m.in. na Białorusi (liczba których wynosi, według różnych szacunków, od 300 tys. do 1 mln. osób)

W kontekście tegorocznych protestów na Białorusi musimy rozumieć, że tak naprawdę demokratyzacja pasa ULB jest ważnym, ale niekoniecznym elementem giedroycizmu. Jej obecność po roku 1989 r. należy tłumaczyć raczej zachłyśnięciem się przez polskie elity intelektualne najnowszymi prądami zachodnimi i panującym wówczas przeświadczeniu o nastaniu końca historii. Na dowód tej tezy można przytoczyć politykę ocieplania stosunków polsko-białoruskich, podjętą w roku 2016 przez rząd PiS. Cel główny – zmniejszenie strefy rosyjskich wpływów – nie zmienił się, ale zmieniły się metody: zamiast kolejnych prób zorganizowania kolorowej rewolucji, Warszawa postawiła na ułożenie stosunków z Łukaszenką. Ten proces został przerwany 10 sierpnia 2020 roku. Jedynym racjonalnym wytłumaczeniem jawi się fakt, że kręgi decyzyjne globalnego Zachodu uznały, że należy przyspieszyć pewne procesy w Europie Wschodniej, a partia rządząca w odpowiedzi na to radośnie się włączyła w popieranie białoruskiej opozycji. Musimy też pamiętać o obsesyjnej antyrosyjskości obozu rządzącego, który w białoruskich protestach może rzeczywiście dopatrywać się zerwania bliskiej białorusko-rosyjskiej współpracy.

Jako niedemokratyczny giedroycizm można też określić pozycję koliberalnej części Konfederacji z Januszem Korwin-Mikkem, który często powtarzał, że popiera Łukaszenkę, ponieważ jest gwarantem, iż Polska nie graniczy z Rosją. Taką samą ocenę Korwin-Mikke powtarzał w kontekście tegorocznych protestów: jego zdaniem, wspieranie antyłukaszenkowskich protestów pcha Białoruś w “objęcia Moskwy”. Integracja rosyjsko-białoruska jest przezeń i przez jego akolitów odbierana jako zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Polski. Z wpisów Korwin-Mikkego w mediach społecznościowych wynika, że protesty były inspirowane przez Rosjan, ponieważ Łukaszenka prowadził zbyt niezależną politykę. Jako poparcie dla swojej tezy Korwin-Mikke przytacza postać niedoszłego kandydata na prezydenta Białorusi Wiktora Babaryki, którego nazywa “człowiekiem Kremla”.

Mówiąc o białoruskich protestach, Korwin-Mikke powiedział:

„– Jestem polskim politykiem i mnie kompletnie nie obchodzi los Białorusinów. Mnie interesuje, by Białoruś była państwem niepodległym i by Polska nie graniczyła z Rosją, tylko z Białorusią. Dlatego poprę każdy reżim na Białorusi, który będzie mi gwarantował niepodległość Białorusi”.

Te słowa najlepiej charakteryzują stosunek Korwin-Mikkego do protestów i przyczynę krytykowania przez niego działań polskich władz: Według niego, Warszawa czynnie przyczynia się do pogłębienia integracji rosyjsko-białoruskiej, czyli w istocie działa na szkodę bezpieczeństwa państwa.

Inny członek Konfederacji, reprezentujący efemeryczną katolicko-tradycjonalistyczno-wolnorynkową partię Konfederacja Korony Polskiej Grzegorz Braun jest znany ze swojej białorutenofilii. Braun często powtarzał, że ze wszystkich swoich sąsiadów Polacy tylko z Białorusinami nie mają zaszłości historycznych (co nie jest prawdą). Twierdził również, że Łukaszenka, mimo swoich korzeni ideologicznych, próbuje zapewnić jak najwięcej suwerenności własnemu krajowi w niesprzyjających ku temu warunkach. Zdaniem Brauna, Polska potrzebuje jak najmocniej zacisnąć współpracę z Białorusią, oba kraje mają ogłosić swoją neutralność i wspierać się w kwestiach zachowania suwerenności państwowej. Grzegorz Braun często mówił, że “nie ma wolnej Polski bez wolnej Białorusi i na odwrót”, co bardzo przypomina maksymę Aleksandra Kwaśniewskiego. Swoje poglądy na temat stosunków polsko-białoruskich Braun często przyprawia odniesieniami historycznymi, twierdząc, że to Białorusini są prawdziwymi spadkobiercami Wielkiego Księstwa Litewskiego, drugiego członu RON. Kolejny powód do chwalenia Białorusi przyniósł koronawirus: polityk, negujący pandemię i wprowadzane przez rząd obostrzenia, z uznaniem wypowiadał się o białoruskim modelu przejścia Covid-19.

Po rozpoczęciu zamieszek w Mińsku Grzegorz Braun, będąc posłem na Sejm RP, niejednokrotnie potępiał ingerencję w sprawy suwerennego państwa, czyli wspieranie białoruskich protestów. Jeden z liderów Konfederacji otwarcie mówił, że działania Polski i Litwy na rzecz zmiany prezydenta Białorusi są zaledwie wykonywaniem poleceń ze strony wywiadu amerykańskiego. Według Brauna, rząd polski w tej kwestii z nikim swoich działań w kierunku Białorusi nie konsultuje. Do potępienia protestów i wspierania ich przez Polskę Braun często dodaje różne teorie spiskowe – jednym z powodów organizowania przez Zachód zamieszek miały być słowa Łukaszenki, że „Żydzi na Białorusi powinni zostać wzięci pod kontrolę” itd.

Braun często powtarzał, że Polska stanowi z Białorusią system naczyń połączonych i „majdan” w Mińsku miałby skutkować „majdanem” w Warszawie i na odwrót. Gdyby zamach stanu na Białorusi doszedł do skutku, to w krótkim czasie jakieś nieokreślone siły miałyby zorganizować podobną rewoltę w Polsce. To miałoby doprowadzić do konfliktu zbrojnego, który najpierw miałby się toczyć na terytorium Polski i Białorusi, a później uruchomić reakcję łańcuchową, przenosząc konflikt z Europy Wschodniej do innych regionów świata.

W porównaniu ze swoimi kolegami z Konfederacji, Ruch Narodowy reprezentuje najbardziej stonowaną i strawną dla demoliberalnego establishmentu medialnego narrację: RN nie zabiera głosu, kto powinien w Mińsku rządzić i bynajmniej nie popiera urzędującego prezydenta. Łukaszenka jest przez nich krytykowany za brak adekwatnej liczby polskich szkół, nacjonalizację Domów Polskich po 2005 roku. W swojej ocenie sytuacji na Białorusi, nie bez intelektualnego wpływu portalu kresy.pl, Ruch Narodowy uznaje za rzecz fundamentalną położenie ludności polskiej i przestrzeganie jej praw do zachowania i rozwoju własnej tożsamości.

Inną optykę reprezentuje ta część prawicy antysystemowej, skupiona wokół Organizacji Falanga oraz xportal.press. Nieliberalny ustrój państwowy w naszym regionie, który Łukaszenka stworzył, stanowi pewną wartość i jest czynnikiem pozytywnym. Również w naszym regionie Białoruś w pewnym sensie stanowi element niepasujący do logiki świata jednobiegunowego. Republika Białorusi jest ważnym elementem bezpieczeństwa w Europie Wschodniej, również w interesie państwa polskiego nie leży powstanie drugiego państwa upadłego za wschodnią granicą, ponieważ godzi to w bezpieczeństwo Polski i powoduje masową migrację do kraju. Państwo Polskie powinno zadbać o poprawne relacje z Białorusią i rozwijać współpracę na wielu płaszczyznach. Nie powinna Polska zapominać również o swoich dzieciach, którzy w skutek tragicznych wydarzeń znaleźli się poza jej granicami, ale nie przestają stanowić integralnej części polskiego organizmu narodowego. Tegoroczne zamieszki są na rękę Zachodowi i zachodniackiej frakcji w rosyjskich elitach, które chcą prywatyzacji białoruskich przedsiębiorstw i przekształcenia Białorusi w rezerwuar taniej siły roboczej.  Skutkiem obalenia Łukaszenki byłaby białorutenizacja Białorusi, która stałaby się ciosem wymierzonym w Polaków, zamieszkających tę część Kresów Wschodnich.

Z drugiej strony, w ciągu 26 lat Łukaszenka nie zadbał o ideologiczne uzasadnienie swojej władzy. Poniekąd sam Łukaszenka, zachowując iluzję demokracji i zapisy prawne o wolności słowa, czteroprzymiotnikowych wyborach, demokratycznym państwie prawa, doprowadził do sytuacji, w której przede wszystkim młode pokolenie zaczęło domagać się autentycznego przestrzegania tych zapisów. Również sytuacja mniejszości narodowych, które są ludnością rdzenną, a nie napływową, pozostawia wiele do życzenia.

W obecnej sytuacji jedynym sensownym wyjściem dla Białorusi jest reforma konstytucji. Ma ona polegać nie na liberalizacji systemu politycznego, lecz na wielkiej pracy intelektualnej i ustrojowej, która pomogłaby stworzyć białoruską alternatywę dla liberalizmu. Przede wszystkim, nowa konstytucja powinna otwarcie zanegować zasadę trójpodziału władzy, wybieralności głowy państwa w wyborach i egalitaryzmu. Innymi słowy, wyjściem z obecnego kryzysu jest Rewolucja Konserwatywna.

Organizacja F. od początku zamieszek uważa, że sponsorowana przez Zachód próba zamachu stanu na Białorusi jest kolejnym elementem walki globalnego Zachodu z typami państw, które stanowią wobec niego jakąś alternatywę. Wykorzystywanie w tym struktur Państwa Polskiego stanowi kolejny dowód uprzedmiotowiania Polski na arenie międzynarodowej.

Eugeniusz Onufryjuk

Przeciwko plutokracji. Doktryny, idee i konflikty zbrojne w publicystyce Xportalu

Jeden komentarz

Leave a Reply