Carl Schmitt: Zasady parlamentaryzmu (cz. 1)

„Kryzys demokracji parlamentarnej” – II – Zasady parlamentaryzmu

W trakcie walki pomiędzy parlamentem i monarchią – władza, która stanowiła reprezentację ludu nazwana została rządem parlamentarnym i słowo to zostało w ten sposób zastosowane do szczególnego rodzaju egzekutywy. Z tego powodu znaczenie pojęcia „parlamentaryzm” zmieniło się. „Rząd parlamentarny” zakłada istnienie parlamentu i domaganie się takiego rządu oznacza, że uważa się iż parlament jako istniejąca instytucja powinien mieć większą władzę lub – by użyć przyjętej terminologii konstytucjonalistów – że legislatywa powinna mieć wpływ na egzekutywę. Podstawowe pojęcie zasady parlamentarnej nie może opierać się wyłącznie na partycypacji parlamentu w rządzie i dopóki pytanie, które nas tutaj interesuje, nie uzyska odpowiedzi, nie sposób spodziewać się, że dyskusja nad tym postulatem rządu parlamentarnego będzie miała jakieś skutki. Chodzi nam tutaj o rozstrzygnięcie dotyczące ostatecznej podstawy parlamentaryzmu jako takiego, a nie o poszerzenie władzy parlamentu. Dlaczego parlament był faktycznie ultimum sapientiae [ostateczną wyrocznią, mądrością – T.P.] dla wielu generacji i na czym opierała się wiara w tę instytucję przez prawie wiek? Żądanie, aby parlament kontrolował rząd i miał wpływ na wybór ministrów, którzy mieliby być przed nim odpowiedzialni, zakłada tę wiarę.

Najstarsze uzasadnienie istnienia parlamentu, stale powtarzane przez wieki, podkreślało skrajną „celowość” takiego rozwiązania: Lud jako całość musi decydować tak jak miało to miejsce pierwotnie, gdy wszyscy członkowie wspólnoty mogli zebrać się pod drzewem wioski. Ale z powodów praktycznych jest dziś niemożliwym, aby wszyscy wspólnie przybyli w jedno miejsce w tym samym czasie; niemożliwym jest również zapytać wszystkich o każdy szczegół. Z tego powodu pomaga się sobie całkiem racjonalnie – poprzez wybieralny komitet odpowiedzialnych ludzi i parlament jest właśnie takim komitetem. Stąd pochodzi znana skala: Parlament jest komitetem ludu, rząd jest komitetem parlamentu. Pogląd parlamentarystyczny jawi się jako coś zasadniczo demokratycznego. Jednak pomimo wszystkich zbieżności z ideami demokratycznymi i wszelkimi związkami jakie mają z nimi miejsce, parlamentaryzm nie jest już ani chwili dłużej demokracją jeśli jest realizowany w praktycznej perspektywie doraźnych środków. Jeśli dla praktycznych i technicznych powodów reprezentacja ludu może decydować zamiast samego ludu, to oczywiście jeden zaufany reprezentant również decyduje w imieniu tego samego ludu. Nie przestając być demokratycznym – argument ten może uzasadniać antyparlamentarny cezaryzm. Konsekwentnie, nie może to być specyficzne dla idei parlamentarnej, a parlament w zasadzie nie musi być komitetem ludu, zgromadzeniem zaufanych ludzi. Można dostrzec nawet sprzeczność w tym, że parlament – jako pierwszy komitet – nie podlega ludowi w czasie trwania kadencji i rzadko jest on odwoływany, podczas gdy rząd parlamentarny, drugi komitet, zawsze jest uzależniony od pierwszego komitetu i w związku z tym może być odwołany w każdym czasie. Ratio parlamentu opiera się, zgodnie z trafną charakteryzacją Rudolfa Smenda, na „dynamicznej dialektyce”, to znaczy, na procesie konfrontacji różnic i opinii, z których będzie wynikać realna polityka. Istotą parlamentu jest zatem publiczne deliberowanie na temat argumentów i kontrargumentów, publiczna debata oraz publiczna dyskusja i wszystko to nie musi się wiązać z demokracją. Absolutnie typowy łańcuch przyczynowo-skutkowy można odnaleźć w myśleniu absolutnie typowego reprezentanta parlamentaryzmu, Guizota. Zaczynając na prawicy wyliczył on punkty zasadniczo charakteryzujące system gwarantujący rządy prawa: (1) „siły” (władze) są zawsze zmuszane do dyskusji i przez to do wspólnego poszukiwania prawdy; (2) otwartość całego życia politycznego umieszcza „siły” pod społeczną kontrolą; (3) wolność prasy zachęca obywateli do poszukiwania prawdy dla nich samych i czynienia jej znaną tym „siłom”. W związku z tym parlament jest miejscem w którym cząstki rozsądku, które są nierówno „rozrzucone” między ludźmi, zbierają się razem i poddają władzę publiczną swojej kontroli. Jawi się to jako typowo racjonalistyczna idea. Niemniej jednak byłoby niekompletnym i niedokładnym definiowanie współczesnego parlamentu jako instytucji, która pojawiła się bez udziału racjonalistycznego ducha. Jego ostateczne uzasadnienie i jego oczywistość dla całej epoki opiera się na fakcie, że ten racjonalizm nie jest absolutny i bezpośredni, ale relatywny w specyficznym znaczeniu. Przeciwny maksymie Guizota Mohl pyta: Kto ma pewność, że posiadacze cząstek rozsądku znajdą się akurat w parlamencie? Odpowiedź leży w pojęciu wolnej konkurencji i w przekonaniu o harmonii stanu pierwotnego, które, szczególnie w instytucji parlamentu, jak i w samej polityce, często jawią się w trudno rozpoznawalnym przebraniu.

Istotnym jest aby rozumieć liberalizm jako konsekwentny, w pełni metafizyczny system. Na co dzień dyskutuje się jedynie nad ekonomiczną linią rozumowania liberałów z której wynika, że społeczna harmonia i maksymalizacja zysków wynika z wolnej konkurencji gospodarczej jednostek, z wolności umów, z wolności handlu, z wolności przedsiębiorstw. Ale wszystko to jest jedynie aplikacją podstawowej liberalnej zasady. Jest nią dokładnie to: że prawdę można uzyskać dzięki nieograniczonemu zderzaniu się opinii i, że konkurencja stworzy harmonię. Intelektualne jądro tego myślenia znajduje się zatem w jego specyficznym stosunku do prawdy, która staje się zwykłą funkcją wiecznej konkurencji opinii. W przeciwieństwie do pojęcia prawdy liberalizm oznacza wyrzeczenie się definitywnego rezultatu. W niemieckim myśleniu pogląd o wiecznej dyskusji był obecny w romantycznej koncepcji o niekończącym się dialogu i można mimochodem zaznaczyć, że wszelkie intelektualne pomyłki w konwencjonalnym rozumieniu niemieckiego romantyzmu politycznego, przypisujące mu konserwatyzm i antyliberalizm, ujawniają precyzyjnie to połączenie [romantyzmu i liberalizmu – T.P.]. Wolność słowa, wolność prasy, wolność zgromadzeń, wolność dyskusji nie są dla liberalizmu jedynie użytecznymi środkami doraźnymi, ale prawdziwymi sprawami „życia lub śmierci”. W swoim opisie Guizot kładzie szczególny nacisk na wolność prasy, jako na trzeci element charakterystyczny dla parlamentaryzmu – po dyskusji i otwartości. Można łatwo zauważyć, że wolność prasy jest jedynie odpowiednikiem dyskusji i otwartości, a nie niezależnym czynnikiem. Ale podczas gdy wolność prasy jest typowym odpowiednikiem innych charakterystycznych cech liberalizmu, Guizot z całym przekonaniem nadaje jej szczególne znaczenie.

Jedynie jeśli centralne miejsce jakie zajmuje w systemie liberalnym dyskusja zostaje poprawnie rozpoznane, dwa postulaty polityczne, które są charakterystyczne dla liberalnego racjonalizmu, nabierają właściwego znaczenia – naukowej jasności, ponad niejasną atmosferą sloganów, politycznej taktyki i pragmatycznych aspektów; są nimi: postulat jawności życia publicznego i postulat podziału władzy, a dokładniej, teoria równowagi przeciwnych sobie władz, w której prawda pojawia się jako automatyczny wynik osiągnięcia tej równowagi. Ze względu na kluczowe znaczenie otwartości i – szczególnie – siły opinii publicznej w liberalnym myśleniu, wydaje się, że liberalizm i demokracja są tutaj identyczne. W teorii podziału władz nie jest to takie oczywiste. Tutaj, przeciwnie, są one używane przez Hasbacha w celu zbudowania ostrego kontrastu między liberalizmem a demokracją. Trójpodział władzy, zasadnicze rozróżnienie legislatywy i egzekutywy, odrzucenie idei, że pełnia władzy państwowej winna być „zebrana” w jednym miejscu – wszystko to jest w rzeczywistości antytezą demokratycznej koncepcji tożsamości. Dwa [wymienione wcześniej – T.P.] postulaty nie są więc prostymi ekwiwalentami. Spośród wielu różnych idei powiązanych z tymi dwoma postulatami, rozpatrzymy jedynie te, które są zasadnicze dla rozumienia intelektualnego jądra współczesnego parlamentaryzmu.

(Tłum. T.P.)

Leave a Reply